…Nogi
miałam jak z waty, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie mogłam
uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Ogarnęło mnie
przerażenie. Co ja mam teraz zrobić? Oderwałam się od mojego
przyjaciela i nie dowierzając, spojrzałam na niego, wyczekując, czy
jeszcze cokolwiek powie.
-Przepraszam.-Powtórzył
i opuścił głowę w dół.
Zagubiona
we własnych myślach wybiegłam z jego domu. Usłyszałam jeszcze,
że najprawdopodobniej walnął pięścią o stół, zaraz po tym jak
wyszłam. Zręcznie otarłam łzy z moich policzków i ruszyłam
prosto do domu, szybciej obejrzałam się jeszcze, czy Kamil nie
idzie za mną. Gdy byłam tego pewna, to trochę zwolniłam. Jednak i
tak błyskawicznie znalazłam się w domu.
Nie
dając po sobie poznać, że jestem zdenerwowana, ostrożnie zdjęłam
buty i poszłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą mocno drzwi,
założyłam słuchawki na uszy i położyłam się na łóżku.
Włączyłam ulubioną piosenkę najgłośniej jak to było możliwe i
zaczęłam wpatrywać się w jeden punkt na suficie. Nie mogę teraz
o tym wszystkim myśleć, muszę odreagować...
Nie
wiem, ile czasu tkwiłam tak bezczynnie w tej pozycji. Nawet nie
zauważyłam kiedy zapadła kompletna cisza. Nie mogę tak jednak
leżeć cały czas. Spojrzałam na godzinę, była 19:19. Ktoś o
mnie myśli...Chyba wolę nie wiedzieć kto. Zsunęłam się z łóżka
i postanowiłam zejść na dół i zrobić sobie kolację. Tak też
zrobiłam.
Kiedy
byłam już w kuchni, zauważyłam, że mama gorączkowo czegoś
szuka.
-Coś
się stało?-Zapytałam.
-Nic,
tylko nie mogę znaleźć numeru do fryzjerki.-Odpowiedziała.
-Zapisywałaś
go już przecież... Nie pamiętasz?-Zapytałam.
-Nie,
zaraz sprawdzę.-Odparła.-A no faktycznie, dzięki Amelia.
-Nie
ma sprawy.-Oznajmiłam i zajęłam się dalszymi przygotowaniami
posiłku.
Gdy
skończyłam, wzięłam talerz z kanapkami i kubek z herbatą, po
czym udałam się z powrotem do siebie. Odstawiłam wszystko na
biurko i wtedy moją uwagę zwróciła komórka. Odblokowałam ją i
weszłam na facebook'a-3 nieodczytane wiadomości, kolejno od Jagody,
Artura i...Kamila. Zaczęłam przeglądać je kolejno. Jagoda chcę
pogadać, a Artur jest ciekaw, czego chciał Kamil. Niepewnie
otworzyłam ostatnią wiadomość i odczytałam ją:
„Amelia
wybacz mi, naprawdę nie chciałem, żeby to tak wszystko się
potoczyło. Nigdy nie chciałem cię zranić. Przepraszam...”
Czytałam
tą wiadomość w kółko i w kółko, i znowu, aż poczułam, że do
moich oczu zaczęły znów napływać łzy. Szybko odrzuciłam
komórkę gdzieś na bok i wzięłam głęboki oddech. Włączyłam
laptopa i zaczęłam szukać jakiegoś filmu wartego obejrzenia. Gdy
jakiś znalazłam, to ułożyłam się wygodnie z moją kolacją na
łóżku i włączyłam ów film. Zero stresu.
Minęło
może jakieś pół godziny, kiedy stwierdziłam, że absolutnie nie
zrozumiałam nic z tego, co właśnie obejrzałam. To nie ma żadnego
sensu. Wściekła na siebie odłożyłam laptopa na półkę i
odruchowo sprawdziłam facebook'a w telefonie. Mój wzrok zatrzymał
się na słowach „wybacz mi” napisanych przez Kamila. Oderwała
mnie od nich zielona kropka przy imieniu Jagoda. Szybko przywitałam
się z przyjaciółką i zaczęłam luźną rozmowę praktycznie o
niczym, byleby przez chwilę nie myśleć. Nie musiało minąć
jednak dużo czasu, kiedy na ekranie telefonu pojawiło się pytanie:
„Amelia...co jest? Przecież widzę, że coś się dzieje.”. Aż
tak po mnie to widać? Najłatwiej byłoby mi ją okłamać i olać,
ale to moja przyjaciółka... Napisałam jej więc całą prawdę.
Trochę mi wtedy ulżyło, mam od teraz czyjeś wsparcie i
zrozumienie, ale Jagoda nie rozwiąże za mnie tej sytuacji.
Kiedy
już kończyłam 'wyżalać się' przyjaciółce, usłyszałam
sygnał nowej wiadomości. To od Artura: „To dowiem się czegoś?
:)”... Cholera, co ja mu mam odpisać? Hej kochanie, no wiesz,
Kamil mnie pocałował i wyznał miłość, i teraz nie wiem, co mam
zrobić. Wyjdę na kretynkę... a ogółem to właśnie tak się
czuję w tym momencie. Ubóstwiam takie dylematy po prostu. Co robić?
Co robić...? W końcu znalazłam jakieś wyjście z tej sytuacji,
ale tylko 'jakieś'... Wymigałam się z tego dosyć sprytnie, pisząc
tylko: „To delikatna sprawa”. Napisał, że rozumie i nie drążył
już tematu, a ja odetchnęłam z ulgą, jakby spadł ze mnie ogromny
ciężar. Tak minął mi ten pięknie zapowiadający się dzień.Tej
nocy nie spałam prawie wcale. Za dużo myśli krążyło mi po
głowie.
Rano
obudziły mnie jakieś hałasy dobiegające z dołu. Szybko poszłam
sprawdzić, co się właściwie dzieje. Gdy byłam już na dole
zobaczyłam, że to tylko moja mama gorączkowo czegoś znowu
poszukuje...
-Coś
znowu zgubiłaś?-Zapytałam.
-Szukam
ładowarki. Widziałaś ją gdzieś może?-Odparła.
-Dopiero
co wstałam, ale jak ją zobaczę to dam ci znać.-Odpowiedziałam i
poszłam do kuchni, żeby coś przegryźć.
Usiadłam
przy stole i zaczęłam rozmyślać. Nagle ni stąd, ni zowąd do
głowy wkradły mi się myśli z wczorajszego dnia. Postanowiłam
szybko je odpędzić. Zaczęłam przygotowywać więc sobie
śniadanie, żeby czymś się zająć. Jedną z oczywistych
czynności, które musiałam wykonać, było otwarcie lodówki. Kiedy
to zrobiłam, zamarłam, a po chwili wybuchłam gromkim śmiechem.
Moim oczom ukazała się dosyć niecodzienna rzecz-ładowarka mojej
mamy.
Po
prostu padłam ze śmiechu, kiedy moja mama weszła do kuchni i
zapytała się mnie, z czego tak się śmieję. W miarę szybko
opanowałam emocje i wyjęłam ładowarkę z ciągle otwartej
lodówki. Wyraz twarzy mojej mamy-bezcenny.
-Oj
tam, każdemu się mogło zdarzyć.-Rzuciła zawstydzona.
-No
pewnie, że tak.-Odpowiedziałam przez śmiech, podałam jej zgubę i
radośnie obserwowałam jak znika na schodach, po czym dalej zajęłam
się moim śniadaniem.
Tak
zleciało mi prawie całe przedpołudnie. Teraz siedzę w salonie na
kanapie i czekam aż przyjdzie Jagoda. Umówiłam się z nią, nie
dam rady usiedzieć sama w domu. Wystarczy mi już, że teraz
wpatruję się w ten nędzny zegarek i próbuję opanować moje
myśli. Nagły dzwonek drzwi oznaczał dla mnie zbawienie.
Szybko
zerwałam się z kanapy i otworzyłam przyjaciółce drzwi.
-To
gdzie idziemy.-Zapytała na wejściu.
-Może
do parku?-Odparłam od razu.
-Nie
ma problemu, ubieraj się.-Pogoniła mnie przyjaciółka.
Z
prędkością światła opuściłam pusty dom i ruszyłyśmy razem z
wolna do parku.
Od
razu zaczęłyśmy rozmowę.
-Masz
zamiar mu powiedzieć?-Zapytała Jagoda.
-Nie
wiem.-Przyznałam.-To trudniejsze niż się wydaje.
-Myślę,
że przesadzasz, spróbuj wyjaśnić to z Kamilem, a z Arturem samo
się ułoży, zobaczysz.-Powiedziała pewnie.
-Może
masz rację...Rozmowy z nim i tak pewnie nie uniknę, ale muszę to
wszystko jeszcze raz przemyśleć.-Stwierdziłam.
-Dobrze,
to twoje życie, nic na siłę.-Odpowiedziała Jagoda.-Może zmieńmy
już temat.
-Z
przyjemnością.-Ucieszyłam się i tak też zrobiłyśmy.
Spacerowałyśmy
prawie cały dzień. Pogoda była piękna, a ja miałam dużo czasu,
żeby wszystko to przemyśleć. Jagoda zawsze wie jak poprawić mi
humor, nigdy się na niej w tej kwestii chyba nie zawiodłam.
Dzień
zaliczyłabym do udanych, gdyby nie to, że tuż po tym jak
pożegnałam się z Jagodą, zaczęło lać. Sytuacje zaostrzył
dźwięk SMS'su. Nie namyślając się długo, tuż po odczytaniu
wiadomości, ruszyłam w drogę. Chwilę później byłam już u
drzwi nadawcy wiadomości. Zapukałam i z mgnieniu oka zobaczyłam u
progu Kamila.
-Hej.-Powiedziałam
nieśmiało.
-Cześć.-Odpowiedział
zdziwiony.-Przyszłaś w tym deszczu?
-Tak,
a co?-Spytałam.
-Nic,
tylko...-Zaczął.
-Tylko
co?-Dopytywałam się.
-Nic
nic, wejdź.-Powiedział prędko.
Tak
oto dzień po tym pamiętnym dniu znowu weszłam do tego samego
salonu i oparłam się o dokładnie tą samą ścianę, żeby odbyć
kolejną poważną rozmowę. Tylko tym razem przynajmniej wiedziałam
na czym stoję. Moją retrospekcję zdarzeń z ostatnich 24 godzin
przerwał mi głos Kamila.
-Amelia,
naprawdę się przepraszam.Wybaczysz?
-Kamil,
nie masz mnie za co przepraszać. Nie jestem na ciebie zła, bo niby
o co?-Spytałam i kontynuowałam dalej.-Po wczorajszej rozmowie byłam
po prostu w szoku. Nadal jestem i dlatego tu przyszłam, żeby to
wszystko wyjaśnić.
-Ok,
słucham.-Powiedział.
-Jesteś
pewien tego co wczoraj powiedziałeś?-Zapytałam z nadzieją na
przeczącą odpowiedź.
-Jestem.-Odpowiedział
pewnie.
-Ale
ja nie jestem, myślę, że źle to wszystko przyjmujesz, jesteś
moim przyjacielem od zawsze, a odkąd spotykam się z Arturem, mam
dla ciebie mniej czasu. Może to powoduje to co czujesz? Zwyczajnie się o mnie martwisz. To na pewno to... Nie wierzę
w to, że mógłbyś czuć do mnie coś więcej niż do
przyjaciółki.-Powiedziałam przyciszonym głosem i spojrzałam na
niego.
Trwaliśmy
chwilę w ciszy, którą ja odważyłam się przerwać.
-Bądźmy
przyjaciółmi jak dawniej, nie chcę tego zmieniać.-Powiedziałam i
poczułam, że moje oczy robią się szklane.
Wtedy
Kamil podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Przyjaciele?-Zapytał.
-Zawsze
nimi przecież byliśmy.-Powiedziałam, po czym przytuliłam
chłopaka.-Nie chcę cię w taki sposób stracić Kamil.-Dodałam i
spojrzałam na niego ponownie, a on odwzajemnił spojrzenie.
Minęło
może kilka minut i mój światopogląd wrócił do normy. Znowu tak
po prostu siedziałam z Kamilem na kanapie i oglądaliśmy film.
Czułam się trochę nieswojo, ale na pewno się przyzwyczaję. Nie
mogę udawać, że nic się nie wydarzyło, ale możemy naprawić
naszą przyjaźń i już niedługo wszystko będzie jak dawniej. Żeby
się upewnić, że tak będzie podczas filmu zadałam Kamilowi
jeszcze jedno pytanie.
-Kamil?
-Tak.-Spojrzał
na mnie.
-Ale
wszystko na pewno będzie tak jak dawniej?
-Tak,
postaram się.-Powiedział poważnie.
Po
tych słowach coś we mnie zadrżało. Pierwszy raz chyba uwierzyłam,
że Kamil może nie przesadził ze swoją wczorajszą reakcją i to
mnie przeraziło.
Od
tego momentu czułam się niezbyt pewnie sama z nim w jednym pokoju,
postanowiłam się z nim pożegnać i szybko znalazłam się w domu.
Zorientowałam się też, że jest już trochę późno, więc
położyłam się spać. Szybko zasnęłam i obudziłam się dopiero
następnego dnia...
_________________________________________________________
Wielki
powrót po prawie dwóch miesiącach?
Nie
sądzę...
Tak w ogóle zauważyłam, że jeśli w moim życiu kończą się problemy, to jakoś trudniej jest mi tutaj pisać, jakoś nie mogę być szczęśliwa i pisać o kimś, kto jest załamany, taki paradoks ;-;
Rozdział
raczej marny i krótki.
Dodaję go, żebyście nie czekali aż go w pełni skończę, bo zajęłoby mi to dużo czasu, a tak to bardziej rozbuduję ciąg dalszy i mamy dwa rozdziały.
W
następnym planuję rozwinąć trochę akcję, ale nie wiem, czy po
waszej myśli...
Z
tego, co planuję, to trochę będzie się działo.
Wybuchy, pościgi, wypadki, kradzieże, morderstwa i tym podobne to moja brożka, więc już się palę do pisania!
Już
za miesiąc święta, co oznacza dużo czasu wolnego-czytaj, dużo
czasu na pisanie. ^^
Planuję
też napisać one-shota świątecznego, który według planów pojawi
się na blogu w sobotę, na Mikołajki. =)
Ambitny plan jak dla mnie, bo mam praktycznie dwa dni na napisanie, bo w piątki z reguły nie mam czasu....
Nie opuszczajcie mnie, bo w grudniu planuje dodać jeszcze co najmniej dwa rozdziały opowiadania głównego, a co? Kto mi zabroni?
A teraz kilka news'ów ode mnie, czyli co robiłam, gdy mnie nie było:
-Dostałam się na trzy konkursy rejonowe (brawo ja! :D)
-Byłam na premierze "Kosogłosa" <3
-Byłam na "Urodzinach Kubusia Puchatka" *-*
-Próbowałam bezskutecznie pisać rozmaite one shoty i zawsze kończyło się po kilku akapitach...
-A teraz jestem zła, bo tyle jeszcze chciałam napisać, a już nie pamiętam....grrrrrr!!!
..........................................................................................................................................
A jeszcze jedno, jakby ktoś miał jakieś pomysły, co do tego one shota świątecznego, to proszę podsyłać na shoutbox'ie, bo ja czuję się lekko wyprana twórczo, chociaż pomysł na (mówiąc skromnie xD) najlepszy rozdział jaki kiedykolwiek czytaliście, (czyli next part of this story ;3) przyszedł mi od ręki, mam nadzieję, że was nie zawiodę, chyba jeszcze się nie wypaliłam, jeszcze powrócę w wielkim stylu.
Dobranoc!
PS.: Nie zniechęcajcie się szybko... zdradzę, że sprawa Kamila i Amelii to dopiero początek, jeszcze nie znacie moich możliwości ^^
...........Aaaaaaa jeszcze piosenki, nie mam nic nastrojowego przygotowane, ale za to łapcie:
Kocham obydwie, mam nadzieję, że was nimi zarażę :*
Buźka trzymajcie się!