Następnego dnia obudziłam się około 10:00. Ubrałam wygodne legginsy i dłuższą bluzkę. Przeczesałam szczotką moje blond włosy i upięłam w wygodnego koka. Zeszłam do kuchni. Na stole leżał talerz kolorowych kanapek. Koło niego była karteczka:
„Wyszłam z Fabianem, wrócę wieczorem.
Mama :)
PS.:Nie martw się, zawiozę ciebie i Jagodę do tego klubu.”
Uśmiechnęłam się, wzięłam kanapki i poszłam do salonu. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Nie mogłam się skupić na oglądaniu. Zastanawiałam się co robi teraz moja mama. Nie lubię jej chłopaka. Rozumiem, że minęło trochę czasu, ale ten typek nie zastąpi mi ojca. Źle mu z oczu patrzy. Mam wrażenie, że się do mnie przystawia, obserwuje każdy mój ruch. Mama twierdzi, że mi się wydaję, że się jeszcze przyzwyczaję. Może i ma rację... W każdym wypadku jeśli ma być szczęśliwa to ja nie stanę na jej drodze.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zdążyłam zjeść wszystkie kanapki. Jakiś czas jeszcze oglądałam telewizję. Potem poszłam sprawdzić facebook'a. Bez celu patrzałam się w monitor i przeglądałam różne stronki.
Ożywiłam się, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek-15:00. To pewnie Jagoda, jak zwykle punktualna. Zeszłam otworzyć drzwi. Brunetka od progu rzuciła mi się na szyję.
-Hej skarbie!
-Cześć.-odpowiedziałam.-Zdejmij buty i idziemy do mnie.
Razem z Jagodą wybrałyśmy ciuchy na wieczór. Przebrałyśmy się i zrobiłyśmy sobie makijaż. Zostało jeszcze sporo czasu do wyjścia. Usiadłyśmy w moim pokoju i zaczęłyśmy rozmowę.
-I jak twoja mama zgodziła się nas podwieźć?-Zapytała.
-Pewnie, że tak.-Odpowiedziałam.
-A gdzie teraz jest? Jakoś nie miałam przyjemności spotkać.-Zażartowała.
-Wyszła ze swoim „Fabiankiem”.-Powiedziałam ironicznie.
-Daj spokój, na pewno nie jest taki zły. Musisz go po prostu lepiej poznać.-Odparła.
-Lepiej poznać... Czasem mam wrażenie jakby rozbierał mnie wzrokiem.-Na mojej twarzy pojawiło się zmieszanie.
-Chyba przesadzasz, to w końcu chłopak twojej matki. To, że się na ciebie spojrzy nie znaczy nic więcej.-Oznajmiła pewna swoich słów.
W tym momencie dialog urwał nam hałas na dole. Wrócili, słyszę jak rozmawiają. W sumie to dobrze, bo zaraz czas jechać, ale czy ona musiała go tutaj sprowadzać...? Chyba już wystarczy, cały dzień byli razem.
Razem z Jagodą zeszłyśmy na dół.
-Cześć mamo!-krzyknęłam już ze schodów.
-Dzień Dobry!-Przywitała się Jagoda.
-Cześć dziewczyny.-Odpowiedziała.
-Czas jechać.-Powiedziałam, patrząc na zegarek.
-Dobrze,dobrze. Ubierzcie buty, a ja zaraz przyjdę.-Powiedziała.
Chwilę później siedziałyśmy już w samochodzie, w drodze na imprezę. Ciszę zakłócała tylko muzyka. Nikt się nie odzywał. Nie przyszło mi na myśl nic o czym mogłybyśmy porozmawiać, a tematu imprezy nie chciałam jakoś zbytnio poruszać. Po jakiś 30 minutach jazdy dotarłyśmy na miejsce, pożegnałyśmy się z moją mamą i poszłyśmy do klubu.
Na miejscu okazało się, że już prawie wszyscy są w komplecie.Zajęłyśmy z Jagodą miejsca przy barze. Ona zamówiła piwo a ja sok. Nie zamierzam pić nic mocniejszego, każdy alkohol źle mi się kojarzy. Jej nie zabronię, za rok będzie pełnoletnia, nie będę jej matkować.
Nie musiałyśmy długo czekać, aż ktoś się się do nas dosiądzie, to był Kamil-mój najlepszy kumpel. Znamy się od przedszkola, to nawet dłużej niż z Jagodą. Ją poznałam w podstawówce. Przeprowadziła się tutaj po tym jak jej rodzice się rozwiedli... A Kamil jest inny, taki bezproblemowy. On jest po prostu sobą. Najważniejsze jednak, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji. Kiedyś się w nim podkochiwałam, nic dziwnego-wysoki, blondyn i te jego zielone oczy, ale on dał jasno do zrozumienia, że nic z tego nie będzie.
-Siema dziewczyny.-Zaczął rozmowę.-Jak nastroje?
-Hej!-Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i przytuliłam chłopaka- Na razie jest ok, zobaczymy jak się rozkręci.
-A co u ciebie w domu? Jak się układa?-zapytał.
-Jakoś leci, przynajmniej nareszcie są wakacje. Czas się trochę zabawić.
-No i o to chodzi.-potwierdził Kamil.
-Ehem.-Chrząknęła Jagoda, która chyba poczuła się lekko ominięta.
-No i o to chodzi.-potwierdził Kamil.
-Ehem.-Chrząknęła Jagoda, która chyba poczuła się lekko ominięta.
-Oj Jaguś, Jaguś...-Zaśmiałam się.
-Idziesz zatańczyć, czy będziemy tu siedzieć jak takie kołki?-Zapytała brunetka.
-Dobra, dobra już idę.-Powiedziałam i odeszłam od baru.
Długo tańczyłyśmy i śpiewałyśmy ulubione piosenki. Jagoda zdążyła już wypić kilka drinków. Chyba jej wystarczy, czas usiąść. Zgarnęłam przyjaciółkę z parkietu i ruszyłam w stronę stolika. Ona oczywiście stawiała opór, no bo
jakby inaczej. Doprowadziłabym ją, gdyby z impetem nie wparował
prosto na mnie jakiś koleś. Upadłam z hukiem na podłogę. Jagoda
tego nie popuściła. Zaczęła wykłócać się tak głośno, jak
tylko umiała. Kamil podbiegł i zaczął uspokajać brunetkę jak
potrafił, ale to nic nie dało. W końcu wstałam i sama zajęłam
się przyjaciółką. Chwilę później siedziałyśmy przy stoliku.
-Co to w ogóle był za koleś?-Zapytała głośno
rozdrażniona Jagoda.
-Nie
ważne, to był przecież tylko wypadek.-Powiedziałam.
-Tylko
wypadek... Amelia ja tak tego nie zostawię.-Powiedziała brunetka.
-Ty
to lepiej siedź, bo alkohol szumi ci w głowie.-Pokazałam język
przyjaciółce i wstałam od stołu.
-A
ty to gdzie?- Powiedziała podniesionym tonem.
-Idę
trochę pogadać z Kamilem, zaraz wrócę, spokojnie.-Oznajmiłam.
-No
ja myślę.-Powiedziała jakby zadowolona z siebie.
Zaśmiałam się cicho i poszłam. Kamil stał ze swoim
kolegą Michałem i o dziwo z tym tajemniczym nieznajomym, który na
mnie wpadł.
-Hej....-Zaczęłam
nieśmiało.
-Hej-Powiedział
Michał.-Wy się chyba już znacie.-Mówił patrząc to na mnie, to
na nieznajomego.
-W
pewnym sensie.-Uśmiechnęłam się.
-Jestem
Artur, miło mi.-Powiedział.
-A
ja Amelia.-Odparłam.
-Artur
to mój kuzyn, przyjechał do mnie wczoraj i zostanie na jakiś
czas.-wyjaśnił Michał.
-Panowie,
ale my chyba szybciej o czymś rozmawialiśmy nieprawda?-Wtrącił
Kamil.
-Prawda.-Potwierdził
Michał.-To jak będzie?
-A
mam prawo wiedzieć o co chodzi?-Zapytałam.
Kamil
popatrzał na Artura i Michała porozumiewawczo, a oni kiwnęli
głowami.
-Jedziemy
w poniedziałek pod namioty. Zabierzesz się z nami?-Zaproponował.
-Jasne,
ale pod warunkiem, że Jagoda pojedzie z nami.-Zgodziłam się
patrząc w stronę Jagody. Na szczęście uspokoiła się trochę i
rozmawiała z jakąś swoją koleżanką, której imienia nie mogę
sobie przypomnieć.Oni w międzyczasie znowu wymienili się
spojrzeniami.
-Umowa
stoi.-Powiedział Michał.
-To
widzimy się w poniedziałek.-Uśmiechnęłam się i poszłam
oznajmić nowinę przyjaciółce.
Zadowolona szybko znalazłam się przy brunetce:
-Wiesz
co?-zapytałam pełna entuzjazmu.
-Co?-Zapytała
Jagoda.
-Załatwiłam
nam wyjazd.-Oznajmiłam dumna.
-Gdzie?Kiedy?-Zdziwiła
się.
-Wszystko
wytłumaczę ci jutro, teraz jesteś chyba troszeczkę
zmęczona...-Powiedziałam.
-No
może masz rację... Jutro będzie lepiej.-Zgodziła się Jagoda.
-To
chyba już czas jechać do domu.-Zasugerowałam.
-Ymmmm...-Zawahała
się brunetka.
-No
co?-Zapytałam.
-Nie
obraź się ale umówiłam się już z Moniką. Zamówiła ze swoimi
znajomymi taxi i zabiorę się z nimi, niestety nie ma już miejsca
na więcej osób.-Powiedziała.
-Nie ma problemu.-Oznajmiłam.
-Ale na pewno?Nie jesteś zła?-Powiedziała z poczuciem
winy w głosie.
-Nie jestem, czemu miałabym być? Jedź śmiało! Tylko
uważaj na siebie. Kocham cię.- Stwierdziłam.
-Ja ciebie też i to bardzo.-Odpowiedziała brunetka,
przytuliła mnie i poszła do swoich znajomych. Wkrótce odjechali.
Ja wróciłam do chłopaków. Omawialiśmy szczegółowo
wyjazd. Już nie mogę się doczekać. Szykują się najlepsze
wakacje na świecie. Rozmarzyłam się o nich . Ten błogi stan
przerwały mi głosy chłopaków.
-Jedziesz z nami do domu?-Zapytali prawie jednocześnie,
po czym zaskoczeni zmierzyli się nawzajem wzrokiem.
-Spoczko.-Zgodziłam się.-A kto prowadzi?
-Artur ma już prawko.-Stwierdził Michał.
-To nie ma na co czekać, chodźmy.-Powiedział Kamil.
Wyszliśmy z klubu i wsiedliśmy do samochodu. Chłopaki
pozwolili mi usiąść z przodu, to nawet miło z ich strony. Szybko
dojechaliśmy na miejsce. Mnie odwieźli w pierwszej kolejność.
Jest już jasno, w końcu lato i prawie 5:00 rano. Podziękowałam za
podwózkę i poszłam do domu. Ostrożnie otworzyłam drzwi i po
cichu weszłam po schodach prosto do mojego pokoju. Położyłam się
i szybko zasnęłam.
__________________________________________________________
Nareszcie coś dłuższego.
Muszę jednak jeszcze dopracować zakończenia rozdziałów.
Jakoś nie umiem zakańczać poszczególnych części, "tym czymś" co zachęca do tego, żeby odwiedzić bloga ponownie.
Pewnie kiedyś się nauczę.
Musicie brać na mnie trochę poprawki, bo dopiero zaczynam.
Mniejsza z tym...
Jak wam się podobało?
Czekam na opinie!
A dla zachęty dodam,że prawie skończyłam kolejny rozdział, będzie on króciutki, ponieważ stanowi taki pewnego rodzaju przerywnik między ważniejszymi wydarzeniami. A będzie się działo, oj będzie!
Przerywnik będzie was jednak kosztować trochę wysiłku-3 komentarze.
Tak na dobry początek. ;)
A i miło by było gdyby kochane "anonimki" się podpisywały.
Dziękuję za dość sporą ilość komentarzy pod ostatnim postem.
Proszę też, żeby pewien anonim nie naskakiwał na innych czytelników. xD
Dziękuję za dość sporą ilość komentarzy pod ostatnim postem.
Proszę też, żeby pewien anonim nie naskakiwał na innych czytelników. xD
Ty tyle.
Pozdrawiam.
PS.Strasznie przepraszam za błędy, jeśli na jakieś napotkacie. :<