Następnego
dnia wstałam koło 10:00, byłam wyspana i uśmiechnięta, w końcu
wszystko zaczyna się układać po mojej myśli. Mama w pracy, siostra
u babci, czyli zostałam sama w domu, kocham to uczucie. Po ogólnym
ogarnięciu się, zeszłam na dół. Wzdrygnęłam się na widok
sterty kartonów w przedpokoju i salonie, po czym szybko je wyminęłam
i przeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie, zaparzyłam
herbatę i z tak przygotowanym posiłkiem udałam się do salonu.
Jednym ruchem włączyłam telewizor i ułożyłam się wygodnie na
kanapie. Zapowiada się pierwszy spokojny dzień od dłuższego
czasu, tylko ja i nikt więcej. Wypiłam łyk gorącego napoju i
zaczęłam oglądać jakiś film.
Czas
leciał dzisiaj wyjątkowo szybko. Nie robiłam nic konkretnego, a
nim się obejrzałam była już 15:00, to oznaczało, że zaraz wrócą
mama i Gosia. W momencie, gdy o tym myślałam, właśnie zadzwonił
dzwonek do drzwi. Jestem jak zawsze nieomylna. Pobiegłam otworzyć
im drzwi, ale jednego nie przewidziałam, był z nimi Fabian.
-Hej.-Powiedziała
mama od progu.
-Hej.-Odpowiedziałam
jej niepewnie.
-Coś
się stało?-Zapytała, czując moją niepewność w głosie.
-Chyba
tak.-Oznajmiłam, bo nie wiedziałam jak mam w tej sytuacji
zareagować. Po chwili milczenia dodałam.-Możemy pogadać?
-Pewnie.-Potwierdziła
mama z uśmiechem.
-Będę
u siebie.-Powiedziałam i ruszyłam po schodach na górę, a Gosia
złapała mnie za rękę i poszła ze mną.
-Za
chwilę przyjdę.-Krzyknęła mama.
Usiadłam
u siebie na łóżku i próbowałam przemyśleć całą tą sytuację.
Po co ona go tu sprowadza? Chyba rozmawiałyśmy na ten temat. Już
wiem, może przyszedł zabrać swoje rzeczy. Szczere w to wątpię,
ale nadzieja umiera ostatnia. Biłam się ze swoimi myślami do
momentu, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałam
i do pokoju weszła moja mama.
-Chciałaś
porozmawiać.-Przypomniała mi.
-Tak
wiem.-Stwierdziłam.
-No
więc o co chodzi?-Zapytała.
-Co
tu robi Fabian?-Zapytałam wprost.
-Oj
Amelia... przerabiałyśmy już to. Fabian się
wprowadza.-Powiedziała.
-Ale,
ale...-Zaniemówiłam.-Myślałam, że efekty naszej rozmowy są
inne.-Stwierdziłam, a mama podeszła i usiadła obok mnie.
-Amelia
przykro mi, uwierz, że to nie jest tak, że nie liczę się z twoim
zdaniem. Ja po prostu kocham Fabiana i jestem z nim
szczęśliwa.-Tłumaczyła mi.
-Czemu
akurat z nim? Z tym obleśnym typem i zboczeńcem.-Warknęłam.
-Amelia,
nie przeginaj.-Powiedziała lekko zirytowana moim stwierdzeniem
mama.-Los tak najwyraźniej chciał. Nic na to nie poradzisz, a
złośliwe stwierdzenia i jakieś przypuszczenia zostaw sobie dla
siebie. Nawet go dobrze nie znasz, jeszcze się do niego przekonasz.
-Może
i tak.-Stwierdziłam niechętnie.
-Na
pewno, zobaczysz.-Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Muszę
to sobie jeszcze przemyśleć. Może lepiej będzie jak pójdę do
kogoś ze znajomych przenocować?-Zasugerowałam.
-Jak
tam chcesz, droga wolna.-Odpowiedziała mi mama obojętnie, a potem
wyszła z pokoju.
Czyli
już wiem, co będę robić przez resztę dnia. Już dzwonię do
Jagody... A może to nie najlepszy pomysł? W końcu dopiero się
pogodziłyśmy. Lepiej pójdę do Kamila. Wybrałam jego numer i
napisałam wiadomość.
-„Mogę
dzisiaj wpaść do ciebie na noc?”
Po
kilku minutach uzyskałam twierdzącą odpowiedź i zaczęłam się
pakować. Zrobiłam to bardzo szybko i po jakiś 20 minutach wyszłam
z domu.
Na
dworze było w dalszym ciągu bardzo ciepło, fala upałów chyba nie
ustąpi zbyt szybko, może to i dobrze, w końcu mamy lato, jednak
ten gorąc jest czasami nie do zniesienia. Starając się nie zwracać
uwagi na panujący skwar wolnym tempem szłam w stronę domu
przyjaciela. Droga minęła bezproblemowo i wkrótce znalazłam się
pod nim. Nacisnęłam dzwonek do drzwi, które po ułamku sekundy za
sprawą Kamila otworzyły się.
-Hejka.-Przytuliłam
się do blondyna.
-Hej.-Powiedział.-Wejdź
do środka.
Wykonałam
jego polecenie, po czym zdjęłam buty i oboje udaliśmy się do jego
pokoju. Postawiłam torbę przy łóżku i powiedziałam:
-Przepraszam,
że znowu wchodzę ci na głowę.
-Nic
nie szkodzi i tak nie mam na dzisiaj żadnych planów.-Stwierdził.
-To
dobrze, bo nie chcę się narzucać.-Oznajmiłam.
-Nie
narzucasz się.-Powiedział.-To co cię do mnie sprowadza?
-Ah
nic ważnego, po prostu Fabian się wprowadza na stałe i muszę to
jakoś ogarnąć. Po prostu nie chcę siedzieć u siebie ze
świadomością, że on tam jest.-Powiedziałam, starając się
uświadomić przyjacielowi, że nie chcę o tym rozmawiać.
-Ok,
nieważne. To może obejrzymy jakiś film?-Urwał temat, za co byłam
mu wdzięczna.
-Dobrze,
jaki chciałbyś obejrzeć?-Zapytałam.
-Może
jakąś dobrą komedię?-Zasugerował.
-Ale
ja wybieram.-Stwierdziłam i już miałam laptopa na kolanach.
-Jak
zawsze.-Westchnął.
-Nie
zawsze!-Oburzyłam się.
-Zawsze,
zawsze.-Powiedział Kamil i zajął miejsce obok mnie.-Wybieraj
szybciej, a nie się wykłócasz.
-No
dobrze.-Westchnęłam.
Film
był dosyć długi, ale nie przypadł mi specjalnie do gustu, chociaż
sama go wybrałam. Jestem dosyć wybredna i moim zdaniem dobra
komedia to już niestety ginący gatunek. Nie była ona jednak jakaś
bardzo zła, po prostu przeciętna i tyle. Nie obejrzałabym jej
drugi raz, ani nikomu bym jej nie poleciła, w każdym razie.
Po
seansie zaczęłam razem z Kamilem szykować jakąś kolację.
Robiliśmy to głównie z nudów i braku pomysłu, co można by teraz
robić. Mam jednak to szczęście, że Kamil dobrze radzi sobie w
kuchni, nawet o wiele lepiej ode mnie. Zawsze namawiałam go na
edukacje w kierunku gastronomicznym, ale nie wiem czy się na to
zdecyduje. Zmusić go nie mogę, bo to jego życie.
Szybko
więc udało nam się zrobić jakieś przekąski i znowu
wylądowaliśmy w pokoju.
-Amelia
jesteś pewna, że nie chcesz ze mną porozmawiać?-Zapytał nagle
blondyn.
-Myślałam,
że nie poruszysz już tego tematu.-Przyznałam.-Jakoś nie mam
ochoty o tym gadać, ok?
-Dobrze,
ale jakbyś potrzebowała się później jednak wygadać to wiesz, że
możesz na mnie liczyć.-Powiedział.
-Wiem,
to naprawdę nie chodzi o ciebie, jeśli tak pomyślałeś, tylko o
mnie. Chcę to sama poukładać w głowie, poruszaniem tego tematu
tylko pogorszę sprawę. To musi się samo jakoś
ułożyć.-Odpowiedziałam przyjacielowi, a on kiwnął twierdząco
głową.
Blondyn
stał tak jeszcze chwilę i przyglądał się mi niepewnie, jakby
chciał coś jeszcze powiedzieć. Jednak chyba musiał się
rozmyślić, bo w końcu zajął miejsce obok mnie na łóżku i
zaczął luźną rozmowę. Dobrze mieć takiego przyjaciela, którym
można porozmawiać absolutnie o wszystkim i nigdy nie brak tematów.
Co ja bym teraz robiła, gdybym nie miała Kamila? Pewnie krążyłabym
teraz sama po mieście albo popadała w depresję w swoim pokoju.
Cieszę się, że tak po prostu jest.
Wieczór
od momentu podjęcia rozmowy mijał bardzo szybko. Trzeba było
zobaczyć nasze miny, gdy zobaczyliśmy, ze zegar wskazuje godzinę
1:00. Staraliśmy sobie przypomnieć, co robiliśmy ten cały czas,
ale poza rozmową i oglądaniem jakiś głupot w internecie, nic nie
przychodziło nam do głów. Po prostu miło spędzony czas i tyle.
Oh, ile ja bym dała, żeby to, czego nie lubię robić mijało równie
prędko.
Po
około godzinie, chociaż byliśmy jakoś niespecjalnie zmęczeni,
poszliśmy spać. Dość długo leżałam, starając się o niczym
nie myśleć i byłam wielce zadowolona, gdy w końcu udało mi się
zasnąć.
Następnego
dnia, a raczej tego samego, obudziłam się o dziwo pierwsza, zawsze
to Kamil wstawał wcześniej. Odblokowałam telefon i spojrzałam
na godzinę, zdziwiłam się wtedy jeszcze bardziej, gdyż zegarek pokazywał, że jest już po 11:00. Usiadłam na podłodze i nie
chcąc budzić przyjaciela, zaczęłam przeglądać coś na
telefonie. Gdy dochodziła już 12:00, zorientowałam się, że
blondyn się obudził. Spojrzałam na niego z podłogi, a on zaspanym
głosem zapytał się mnie:
-Która
jest godzina?
-Prawie
12:00.-Stwierdziłam.
-Aż
tak długo spałem?-Spytał.
-Nie
aż tak długo.-Powiedziałam.
-Ty
pewnie nie śpisz już dłuższą chwilę, przepraszam cię bardzo
Amelia, po prostu nie mogłem w nocy zasnąć.-Zaczął się
tłumaczyć.
-Nic
nie szkodzi, też dopiero nie dawno się obudziłam.-Odpowiedziałam.
-Na
pewno?-Zapytał.
-Na
pewno.-Stwierdziłam.
-To
dobrze.-Odetchnął jakby z ulgą.
Wtedy
zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi. Niby nie było nic
dziwnego w spaniu do 12:00 w wakacje, czy w problemach ze snem, ale
to nie było w stylu Kamila. On znany jest z tego, że wstawał
wcześnie, prawie nigdy się nie denerwuje, bardzo rzadko musi się
tłumaczyć z tego, co zrobił i ogólnie jest bardzo wyluzowany.
Dzisiejsza sytuacja jest trochę dziwna, a nawet bardzo, ale przecież
każdy ma gorszy dzień. Był po prostu w lekkim szoku, że obudził
się w samo południe, ale kto w jego sytuacji by nie był? Nie wiem
tylko, z jakiego powodu nie mógł zasnąć. Może po prostu nie był
zmęczony? Waham się, czy powinnam się go spytać. Chyba tak
zrobię, nawet jeśli to nic poważnego, to moja ciekawość nie
zniesie tej niepewności.
Rozejrzałam
się po pokoju i dopiero teraz zauważyłam, że go tu nie ma.
Poczułam się zdezorientowana, jednak zaraz usłyszałam szum wody
nadchodzący z łazienki i dotarło do mnie, że musiał iść wciąć
prysznic. Nie kazał mi długo na siebie czekać i wkrótce się
zjawił.
-Dlaczego
nie mogłeś spać?-Zapytałam.
-A
tak jakoś.-Odpowiedział luźnie, nawet nie patrząc w moim
kierunku.
-Jesteś
jakiś dziwny.-Stwierdziłam.
-Ja
dziwny?-Jakby się speszył, ale dalej kontynuował.-Wydaje ci się,
nie spałem, bo po prostu nie by byłem śpiący.
-Skoro
tak mówisz.-Westchnęłam.
-Amelia,
nie sprawiaj sobie większej ilości problemów, niż masz
teraz.-Powiedział i dopiero teraz spojrzał na mnie i się
uśmiechnął.
Nie
wiem czemu, ale ta rozmowa tylko bardziej mnie zaniepokoiła. Może
faktycznie jestem jakaś przewrażliwiona, ale wydaje mi się, że
Kamil zachowuje się jakoś inaczej. Zapewnił mnie, że to nic
takiego, ale jakoś mu nie uwierzyłam, co jest dla mnie nowe. Nigdy
nie miałam wrażenia, że mój przyjaciel coś przede mną ukrywa.
Może jest to spowodowane zwyczajnym stresem i sytuacją w domu, i to
dlatego wszędzie dostrzegam jakieś spiski i intrygi. Jestem prawie
pewna swojej teorii, więc chyba odpuszczę sobie dochodzenie w tej
sprawie.
Pozostawiłam
tą myśl gdzieś głęboko w podświadomości i zaczęłam próbować
znaleźć jakiś inny temat do rozpraw filozoficznych lub całkowicie
odpędzić od siebie myśli. Dzięki Bogu w tym momencie dostałam
SMS'a. W jednej chwili otworzyłam wiadomość o treści:
„Chcę
się z tobą pilnie zobaczyć, masz czas dzisiaj około 15:00?
Jeśli
tak to widzimy się przy starym dębie.” ~Artur.
Spojrzałam
na godzinę w telefonie-13:06. Jeśli do 15:00 mam się wyrobić, to
powinnam przed 14:00 opuścić dom przyjaciela. Wzięłam więc moją
torbę do łazienki i zaczęłam szykować się do wyjścia. Po
jakimś czasie usłyszałam głos blondyna:
-Amelia,
ile można siedzieć w łazience?
-Tyle
ile trzeba.-Zaśmiałam się i z niej wyszłam.
-Idziesz
już?-Spytał Kamil, kiedy mnie zobaczył.
-Będę
się powoli zbierać, bo dostałam SMS'a od Artura, chce się ze mną
pilnie spotkać, chcę wiedzieć, o co chodzi.-Wyjaśniłam.
-Aha...-Zdawało
się, że jakby zaniemówił.-Dobrze.
-Przepraszam,
chciałabym zostać dłużej, ale rozumiesz.-Powiedziałam.
-Nie
no, spoko.-Stwierdził luźno.
-Która
godzina?-Spytałam.
-13:50.-Odpowiedział.
-To
ja już będę wychodzić.-Stwierdziłam i skierowałam się do
drzwi.-Myślisz, że zabrałam wszystko?
-Chyba
tak.-Powiedział.
-To
dobrze, a gdyby było inaczej to wpadnę jeszcze do
ciebie.-Uśmiechnęłam się do blondyna.
-Wpadaj
kiedy chcesz.-Powiedział i odwzajemnił uśmiech.
-No
ja myślę.-Zaśmiałam się i przytuliłam Kamila.-To jeszcze się
wieczorem spiszemy, ok?
-Ok.-Potwierdził.
-Pa.-Otworzyłam
drzwi i wyszłam.
-Pa.-Pożegnał
się.
Jeśli
myślałam, że wczorajszy upał był nie do zniesienia, to grubo się
myliłam. Eh, przeżyję, tym bardziej, że chyba zbliża się burza.
Zacisnęłam zęby i po niecałym kwadransie weszłam już do
własnego domu. Co by tu dużo mówić, długo to mnie tam nie było.
Rozpakowałam się, skorzystałam z łazienki i wyszłam szybko na
spotkanie, żeby się nie spóźnić.
Na
miejscu spotkania byłam punktualnie, ale Artur był ode mnie
szybszy.
-Hej,
długo czekasz?-Zapytałam.
-Nie
wiem sam, chyba nie.-Powiedział lekko niezrozumiale.
-To o
czym chciałeś ze mną rozmawiać?-Spytałam.
-Może
najpierw się przejdziemy?-Zaproponował.
-Jak
wolisz.-Stwierdziłam.
Najpierw
chodziliśmy ogólnie bez większego celu, rozmowa się kleiła i
miło mijał mi czas. Artur zabrał mnie do kawiarenki i na lody.
Minęła jedna godzina, potem druga i nim się zorientowałam, była
już 17:00. Spojrzałam wtedy nagle na zegarek i stwierdziłam, że
muszę się jakoś dyskretnie wymknąć, bo mama i Gosia już dawno
wróciły, a ja nie chce mieć kolejnych problemów.
Spojrzałam
na bruneta i przypomniałam sobie, że chciał pogadać.
-Artur,
muszę już niestety iść, bo nie chcę mieć problemów w
domu.-Stwierdziłam.-Ale ty chyba chciałeś pogadać...
-Tak.-Odpowiedział
i rozejrzał się dookoła po parku w którym byliśmy.-Zajmę ci już
tylko chwilę, dobrze?
-Ok.-Odpowiedziałam,
a on pociągnął mnie w stronę mojej ulubionej białej ławeczki.
Usiadłam
na niej, a Artur zajął miejsce tuż obok mnie.
-Mam
do ciebie trochę kłopotliwe pytanie.-Zaczął.
-Nie
krępuj się.-Powiedziałam.-Przecież jesteśmy
przyjaciółmi.-Uśmiechnęłam się do niego.
-No
więc właśnie, ja chciałbym być kim więcej, niż tylko
przyjacielem.-Powiedział.
Wtedy
zaniemówiłam, jego słowa jakby nie dotarły do mnie, a ja wyraźnie
zaniepokoiłam go moim milczeniem.
-Przepraszam,
spieprzyłem.-Zaczął plątać się w swoich wypowiedziach.
-Nie
Artur, ja też cię bardzo lubię.-Przyznałam.
-Ale...-Zawahał
się.
-Co
za ale?-Zapytałam.
-Myślałem,
że wolisz ode mnie Kamila, dlatego bałem ci się to
powiedzieć.-Stwierdził.
-Kamil
to tylko mój przyjaciel, najlepszy, ale nic więcej-Powiedziałam.
-Czyli
możemy spróbować?-Upewnił się.
-Tak.-Potwierdziłam
i przytuliłam go.-Pewnie, że tak.
Oderwaliśmy
się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Zauważyłam, że jego
oczy jakby przepełniły się szczęściem. Zaczęłam myśleć, czy
dobrze zrobiłam, ale spróbować zawsze można, tym bardziej, że
bardzo go lubię, może nawet tak jak on mnie, bardziej niż
przyjaciela. W tym momencie nagle usłyszałam grzmot, a z nieba
zaczęły spadać wielkie krople wody. Nagłe oberwanie chmury
wyrwało nas z transu. Artur chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy
biec w kierunku mojego domu.
Gdy
się tam znaleźliśmy dalej padało, a my byliśmy przemoczeni do
suchej nitki. Ja niestety już naprawdę musiałam iść.
-Pa.-Powiedziałam.
-Pa.-Odpowiedział
mi mój nowy chłopak, po czym pocałował lekko w usta.
Uśmiechnęłam
się do niego, po czym odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec
do domu, bo zorientowałam się, że cały czas pada. Jednak nie
żałowałam tego, że wyglądam jak mokra kura.
Kiedy
byłam już w domu przywitałam się z mamą i zdjąwszy buty poszłam
do siebie. Na miejscu wybrałam potrzebne mi rzeczy i skierowałam
się w kierunku łazienki. Umyłam się, dokładnie wysuszyłam i
przebrałam, po czym ruszyłam do siebie i włączyłam laptopa. Z
wielkim uśmiechem na ustach przeglądałam bez sensu jakieś
stronki, aż do czasu, kiedy udałam się prosto do krainy Morfeusza.
__________________________________________________________
Oj, długo by tu pisać. ;_;
To może tak w ogromnym skrócie:
Po pierwsze-byłam przekonana, że dwa tygodnie mijają dzisiaj i jak głupia pisałam ten rozdział jak najszybciej, możecie mnie zabić za to, że nie zamieściłam go wczoraj, ale trudno, tak wyszło.
Po drugie-czekam na śmierć, bo gdy Suzi przeczyta ten rozdział, to długo sobie nie pożyję.
:<
Po trzecie-cieszę się, że zaczęliście się logować. <3
Po czwarte-nie chcę mi się już tego numerować. D;
No więc, bardzo proszę was o sporą liczbę komentarzy i o oddanie głosu w opiniach.
Chcę po prostu poznać wasze zdanie. :)
Dziwię się, że to już 10 rozdział, a wy jeszcze to czytacie, nie spodziewałam się tego, kiedy zakładałam bloga. :D
Następny rozdział pojawi się wtedy, kiedy go napiszę.
Nie będę już sobie ustawiać, do kiedy mam go zamieścić, ponieważ to już wtedy nie jest to samo.
Pisanie sprawia mi przyjemność, nie chcę zamieniać tego w jakiś obowiązek i zmuszać się, żeby cokolwiek napisać.
Czekam na wasze opinie dotyczące tego rozdziału.
Mi osobiście niezbyt on się podoba, ale trudno, ma się prawo do lepszych i gorszych notek. ;/
Żeby już nie zwiększać mojego opóźnienia dodaję wpis bez sprawdzania błędów.
Zrobię to później, bo dzisiaj muszę się jeszcze nauczyć do szkoły.
Fajną godzinę sobie znalazłam. ;_;
Tak bardzo się dla was poświęcam, pamiętajcie! xD
To jeszcze link i spadam Birdy-Skinny love <3
A zapomniałabym, planuję w weekend zabrać się za wygląd bloga i jak ktoś ma jakiekolwiek pojęcie o bardziej zaawansowanych opcjach, to błagam o pomoc!
Jeśli uda mi się i pojawi się nowe tło, to powinna pojawić się również ankieta dotycząca tego, czy wam się ono podoba.
To już chyba na tyle.
Pozdrawiam serdecznie! :)
+Wiem, że na pewno o czymś zapomniałam! >.<