środa, 17 września 2014

Część 10, "...jesteśmy przyjaciółmi."

Następnego dnia wstałam koło 10:00, byłam wyspana i uśmiechnięta, w końcu wszystko zaczyna się układać po mojej myśli. Mama w pracy, siostra u babci, czyli zostałam sama w domu, kocham to uczucie. Po ogólnym ogarnięciu się, zeszłam na dół. Wzdrygnęłam się na widok sterty kartonów w przedpokoju i salonie, po czym szybko je wyminęłam i przeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie, zaparzyłam herbatę i z tak przygotowanym posiłkiem udałam się do salonu. Jednym ruchem włączyłam telewizor i ułożyłam się wygodnie na kanapie. Zapowiada się pierwszy spokojny dzień od dłuższego czasu, tylko ja i nikt więcej. Wypiłam łyk gorącego napoju i zaczęłam oglądać jakiś film.
Czas leciał dzisiaj wyjątkowo szybko. Nie robiłam nic konkretnego, a nim się obejrzałam była już 15:00, to oznaczało, że zaraz wrócą mama i Gosia. W momencie, gdy o tym myślałam, właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Jestem jak zawsze nieomylna. Pobiegłam otworzyć im drzwi, ale jednego nie przewidziałam, był z nimi Fabian.
-Hej.-Powiedziała mama od progu.
-Hej.-Odpowiedziałam jej niepewnie.
-Coś się stało?-Zapytała, czując moją niepewność w głosie.
-Chyba tak.-Oznajmiłam, bo nie wiedziałam jak mam w tej sytuacji zareagować. Po chwili milczenia dodałam.-Możemy pogadać?
-Pewnie.-Potwierdziła mama z uśmiechem.
-Będę u siebie.-Powiedziałam i ruszyłam po schodach na górę, a Gosia złapała mnie za rękę i poszła ze mną.
-Za chwilę przyjdę.-Krzyknęła mama.
Usiadłam u siebie na łóżku i próbowałam przemyśleć całą tą sytuację. Po co ona go tu sprowadza? Chyba rozmawiałyśmy na ten temat. Już wiem, może przyszedł zabrać swoje rzeczy. Szczere w to wątpię, ale nadzieja umiera ostatnia. Biłam się ze swoimi myślami do momentu, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałam i do pokoju weszła moja mama.
-Chciałaś porozmawiać.-Przypomniała mi.
-Tak wiem.-Stwierdziłam.
-No więc o co chodzi?-Zapytała.
-Co tu robi Fabian?-Zapytałam wprost.
-Oj Amelia... przerabiałyśmy już to. Fabian się wprowadza.-Powiedziała.
-Ale, ale...-Zaniemówiłam.-Myślałam, że efekty naszej rozmowy są inne.-Stwierdziłam, a mama podeszła i usiadła obok mnie.
-Amelia przykro mi, uwierz, że to nie jest tak, że nie liczę się z twoim zdaniem. Ja po prostu kocham Fabiana i jestem z nim szczęśliwa.-Tłumaczyła mi.
-Czemu akurat z nim? Z tym obleśnym typem i zboczeńcem.-Warknęłam.
-Amelia, nie przeginaj.-Powiedziała lekko zirytowana moim stwierdzeniem mama.-Los tak najwyraźniej chciał. Nic na to nie poradzisz, a złośliwe stwierdzenia i jakieś przypuszczenia zostaw sobie dla siebie. Nawet go dobrze nie znasz, jeszcze się do niego przekonasz.
-Może i tak.-Stwierdziłam niechętnie.
-Na pewno, zobaczysz.-Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Muszę to sobie jeszcze przemyśleć. Może lepiej będzie jak pójdę do kogoś ze znajomych przenocować?-Zasugerowałam.
-Jak tam chcesz, droga wolna.-Odpowiedziała mi mama obojętnie, a potem wyszła z pokoju.
Czyli już wiem, co będę robić przez resztę dnia. Już dzwonię do Jagody... A może to nie najlepszy pomysł? W końcu dopiero się pogodziłyśmy. Lepiej pójdę do Kamila. Wybrałam jego numer i napisałam wiadomość.
-„Mogę dzisiaj wpaść do ciebie na noc?”
Po kilku minutach uzyskałam twierdzącą odpowiedź i zaczęłam się pakować. Zrobiłam to bardzo szybko i po jakiś 20 minutach wyszłam z domu.
Na dworze było w dalszym ciągu bardzo ciepło, fala upałów chyba nie ustąpi zbyt szybko, może to i dobrze, w końcu mamy lato, jednak ten gorąc jest czasami nie do zniesienia. Starając się nie zwracać uwagi na panujący skwar wolnym tempem szłam w stronę domu przyjaciela. Droga minęła bezproblemowo i wkrótce znalazłam się pod nim. Nacisnęłam dzwonek do drzwi, które po ułamku sekundy za sprawą Kamila otworzyły się.
-Hejka.-Przytuliłam się do blondyna.
-Hej.-Powiedział.-Wejdź do środka.
Wykonałam jego polecenie, po czym zdjęłam buty i oboje udaliśmy się do jego pokoju. Postawiłam torbę przy łóżku i powiedziałam:
-Przepraszam, że znowu wchodzę ci na głowę.
-Nic nie szkodzi i tak nie mam na dzisiaj żadnych planów.-Stwierdził.
-To dobrze, bo nie chcę się narzucać.-Oznajmiłam.
-Nie narzucasz się.-Powiedział.-To co cię do mnie sprowadza?
-Ah nic ważnego, po prostu Fabian się wprowadza na stałe i muszę to jakoś ogarnąć. Po prostu nie chcę siedzieć u siebie ze świadomością, że on tam jest.-Powiedziałam, starając się uświadomić przyjacielowi, że nie chcę o tym rozmawiać.
-Ok, nieważne. To może obejrzymy jakiś film?-Urwał temat, za co byłam mu wdzięczna.
-Dobrze, jaki chciałbyś obejrzeć?-Zapytałam.
-Może jakąś dobrą komedię?-Zasugerował.
-Ale ja wybieram.-Stwierdziłam i już miałam laptopa na kolanach.
-Jak zawsze.-Westchnął.
-Nie zawsze!-Oburzyłam się.
-Zawsze, zawsze.-Powiedział Kamil i zajął miejsce obok mnie.-Wybieraj szybciej, a nie się wykłócasz.
-No dobrze.-Westchnęłam.
Film był dosyć długi, ale nie przypadł mi specjalnie do gustu, chociaż sama go wybrałam. Jestem dosyć wybredna i moim zdaniem dobra komedia to już niestety ginący gatunek. Nie była ona jednak jakaś bardzo zła, po prostu przeciętna i tyle. Nie obejrzałabym jej drugi raz, ani nikomu bym jej nie poleciła, w każdym razie.
Po seansie zaczęłam razem z Kamilem szykować jakąś kolację. Robiliśmy to głównie z nudów i braku pomysłu, co można by teraz robić. Mam jednak to szczęście, że Kamil dobrze radzi sobie w kuchni, nawet o wiele lepiej ode mnie. Zawsze namawiałam go na edukacje w kierunku gastronomicznym, ale nie wiem czy się na to zdecyduje. Zmusić go nie mogę, bo to jego życie.
Szybko więc udało nam się zrobić jakieś przekąski i znowu wylądowaliśmy w pokoju.
-Amelia jesteś pewna, że nie chcesz ze mną porozmawiać?-Zapytał nagle blondyn.
-Myślałam, że nie poruszysz już tego tematu.-Przyznałam.-Jakoś nie mam ochoty o tym gadać, ok?
-Dobrze, ale jakbyś potrzebowała się później jednak wygadać to wiesz, że możesz na mnie liczyć.-Powiedział.
-Wiem, to naprawdę nie chodzi o ciebie, jeśli tak pomyślałeś, tylko o mnie. Chcę to sama poukładać w głowie, poruszaniem tego tematu tylko pogorszę sprawę. To musi się samo jakoś ułożyć.-Odpowiedziałam przyjacielowi, a on kiwnął twierdząco głową.
Blondyn stał tak jeszcze chwilę i przyglądał się mi niepewnie, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć. Jednak chyba musiał się rozmyślić, bo w końcu zajął miejsce obok mnie na łóżku i zaczął luźną rozmowę. Dobrze mieć takiego przyjaciela, którym można porozmawiać absolutnie o wszystkim i nigdy nie brak tematów. Co ja bym teraz robiła, gdybym nie miała Kamila? Pewnie krążyłabym teraz sama po mieście albo popadała w depresję w swoim pokoju. Cieszę się, że tak po prostu jest.
Wieczór od momentu podjęcia rozmowy mijał bardzo szybko. Trzeba było zobaczyć nasze miny, gdy zobaczyliśmy, ze zegar wskazuje godzinę 1:00. Staraliśmy sobie przypomnieć, co robiliśmy ten cały czas, ale poza rozmową i oglądaniem jakiś głupot w internecie, nic nie przychodziło nam do głów. Po prostu miło spędzony czas i tyle. Oh, ile ja bym dała, żeby to, czego nie lubię robić mijało równie prędko.
Po około godzinie, chociaż byliśmy jakoś niespecjalnie zmęczeni, poszliśmy spać. Dość długo leżałam, starając się o niczym nie myśleć i byłam wielce zadowolona, gdy w końcu udało mi się zasnąć.
Następnego dnia, a raczej tego samego, obudziłam się o dziwo pierwsza, zawsze to Kamil wstawał wcześniej. Odblokowałam telefon i spojrzałam na godzinę, zdziwiłam się wtedy jeszcze bardziej, gdyż zegarek pokazywał, że jest już po 11:00. Usiadłam na podłodze i nie chcąc budzić przyjaciela, zaczęłam przeglądać coś na telefonie. Gdy dochodziła już 12:00, zorientowałam się, że blondyn się obudził. Spojrzałam na niego z podłogi, a on zaspanym głosem zapytał się mnie:
-Która jest godzina?
-Prawie 12:00.-Stwierdziłam.
-Aż tak długo spałem?-Spytał.
-Nie aż tak długo.-Powiedziałam.
-Ty pewnie nie śpisz już dłuższą chwilę, przepraszam cię bardzo Amelia, po prostu nie mogłem w nocy zasnąć.-Zaczął się tłumaczyć.
-Nic nie szkodzi, też dopiero nie dawno się obudziłam.-Odpowiedziałam.
-Na pewno?-Zapytał.
-Na pewno.-Stwierdziłam.
-To dobrze.-Odetchnął jakby z ulgą.
Wtedy zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi. Niby nie było nic dziwnego w spaniu do 12:00 w wakacje, czy w problemach ze snem, ale to nie było w stylu Kamila. On znany jest z tego, że wstawał wcześnie, prawie nigdy się nie denerwuje, bardzo rzadko musi się tłumaczyć z tego, co zrobił i ogólnie jest bardzo wyluzowany. Dzisiejsza sytuacja jest trochę dziwna, a nawet bardzo, ale przecież każdy ma gorszy dzień. Był po prostu w lekkim szoku, że obudził się w samo południe, ale kto w jego sytuacji by nie był? Nie wiem tylko, z jakiego powodu nie mógł zasnąć. Może po prostu nie był zmęczony? Waham się, czy powinnam się go spytać. Chyba tak zrobię, nawet jeśli to nic poważnego, to moja ciekawość nie zniesie tej niepewności.
Rozejrzałam się po pokoju i dopiero teraz zauważyłam, że go tu nie ma. Poczułam się zdezorientowana, jednak zaraz usłyszałam szum wody nadchodzący z łazienki i dotarło do mnie, że musiał iść wciąć prysznic. Nie kazał mi długo na siebie czekać i wkrótce się zjawił.
-Dlaczego nie mogłeś spać?-Zapytałam.
-A tak jakoś.-Odpowiedział luźnie, nawet nie patrząc w moim kierunku.
-Jesteś jakiś dziwny.-Stwierdziłam.
-Ja dziwny?-Jakby się speszył, ale dalej kontynuował.-Wydaje ci się, nie spałem, bo po prostu nie by byłem śpiący.
-Skoro tak mówisz.-Westchnęłam.
-Amelia, nie sprawiaj sobie większej ilości problemów, niż masz teraz.-Powiedział i dopiero teraz spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
Nie wiem czemu, ale ta rozmowa tylko bardziej mnie zaniepokoiła. Może faktycznie jestem jakaś przewrażliwiona, ale wydaje mi się, że Kamil zachowuje się jakoś inaczej. Zapewnił mnie, że to nic takiego, ale jakoś mu nie uwierzyłam, co jest dla mnie nowe. Nigdy nie miałam wrażenia, że mój przyjaciel coś przede mną ukrywa. Może jest to spowodowane zwyczajnym stresem i sytuacją w domu, i to dlatego wszędzie dostrzegam jakieś spiski i intrygi. Jestem prawie pewna swojej teorii, więc chyba odpuszczę sobie dochodzenie w tej sprawie.
Pozostawiłam tą myśl gdzieś głęboko w podświadomości i zaczęłam próbować znaleźć jakiś inny temat do rozpraw filozoficznych lub całkowicie odpędzić od siebie myśli. Dzięki Bogu w tym momencie dostałam SMS'a. W jednej chwili otworzyłam wiadomość o treści:
Chcę się z tobą pilnie zobaczyć, masz czas dzisiaj około 15:00?
Jeśli tak to widzimy się przy starym dębie.” ~Artur.
Spojrzałam na godzinę w telefonie-13:06. Jeśli do 15:00 mam się wyrobić, to powinnam przed 14:00 opuścić dom przyjaciela. Wzięłam więc moją torbę do łazienki i zaczęłam szykować się do wyjścia. Po jakimś czasie usłyszałam głos blondyna:
-Amelia, ile można siedzieć w łazience?
-Tyle ile trzeba.-Zaśmiałam się i z niej wyszłam.
-Idziesz już?-Spytał Kamil, kiedy mnie zobaczył.
-Będę się powoli zbierać, bo dostałam SMS'a od Artura, chce się ze mną pilnie spotkać, chcę wiedzieć, o co chodzi.-Wyjaśniłam.
-Aha...-Zdawało się, że jakby zaniemówił.-Dobrze.
-Przepraszam, chciałabym zostać dłużej, ale rozumiesz.-Powiedziałam.
-Nie no, spoko.-Stwierdził luźno.
-Która godzina?-Spytałam.
-13:50.-Odpowiedział.
-To ja już będę wychodzić.-Stwierdziłam i skierowałam się do drzwi.-Myślisz, że zabrałam wszystko?
-Chyba tak.-Powiedział.
-To dobrze, a gdyby było inaczej to wpadnę jeszcze do ciebie.-Uśmiechnęłam się do blondyna.
-Wpadaj kiedy chcesz.-Powiedział i odwzajemnił uśmiech.
-No ja myślę.-Zaśmiałam się i przytuliłam Kamila.-To jeszcze się wieczorem spiszemy, ok?
-Ok.-Potwierdził.
-Pa.-Otworzyłam drzwi i wyszłam.
-Pa.-Pożegnał się.
Jeśli myślałam, że wczorajszy upał był nie do zniesienia, to grubo się myliłam. Eh, przeżyję, tym bardziej, że chyba zbliża się burza. Zacisnęłam zęby i po niecałym kwadransie weszłam już do własnego domu. Co by tu dużo mówić, długo to mnie tam nie było. Rozpakowałam się, skorzystałam z łazienki i wyszłam szybko na spotkanie, żeby się nie spóźnić.
Na miejscu spotkania byłam punktualnie, ale Artur był ode mnie szybszy.
-Hej, długo czekasz?-Zapytałam.
-Nie wiem sam, chyba nie.-Powiedział lekko niezrozumiale.
-To o czym chciałeś ze mną rozmawiać?-Spytałam.
-Może najpierw się przejdziemy?-Zaproponował.
-Jak wolisz.-Stwierdziłam.
Najpierw chodziliśmy ogólnie bez większego celu, rozmowa się kleiła i miło mijał mi czas. Artur zabrał mnie do kawiarenki i na lody. Minęła jedna godzina, potem druga i nim się zorientowałam, była już 17:00. Spojrzałam wtedy nagle na zegarek i stwierdziłam, że muszę się jakoś dyskretnie wymknąć, bo mama i Gosia już dawno wróciły, a ja nie chce mieć kolejnych problemów.
Spojrzałam na bruneta i przypomniałam sobie, że chciał pogadać.
-Artur, muszę już niestety iść, bo nie chcę mieć problemów w domu.-Stwierdziłam.-Ale ty chyba chciałeś pogadać...
-Tak.-Odpowiedział i rozejrzał się dookoła po parku w którym byliśmy.-Zajmę ci już tylko chwilę, dobrze?
-Ok.-Odpowiedziałam, a on pociągnął mnie w stronę mojej ulubionej białej ławeczki.
Usiadłam na niej, a Artur zajął miejsce tuż obok mnie.
-Mam do ciebie trochę kłopotliwe pytanie.-Zaczął.
-Nie krępuj się.-Powiedziałam.-Przecież jesteśmy przyjaciółmi.-Uśmiechnęłam się do niego.
-No więc właśnie, ja chciałbym być kim więcej, niż tylko przyjacielem.-Powiedział.
Wtedy zaniemówiłam, jego słowa jakby nie dotarły do mnie, a ja wyraźnie zaniepokoiłam go moim milczeniem.
-Przepraszam, spieprzyłem.-Zaczął plątać się w swoich wypowiedziach.
-Nie Artur, ja też cię bardzo lubię.-Przyznałam.
-Ale...-Zawahał się.
-Co za ale?-Zapytałam.
-Myślałem, że wolisz ode mnie Kamila, dlatego bałem ci się to powiedzieć.-Stwierdził.
-Kamil to tylko mój przyjaciel, najlepszy, ale nic więcej-Powiedziałam.
-Czyli możemy spróbować?-Upewnił się.
-Tak.-Potwierdziłam i przytuliłam go.-Pewnie, że tak.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Zauważyłam, że jego oczy jakby przepełniły się szczęściem. Zaczęłam myśleć, czy dobrze zrobiłam, ale spróbować zawsze można, tym bardziej, że bardzo go lubię, może nawet tak jak on mnie, bardziej niż przyjaciela. W tym momencie nagle usłyszałam grzmot, a z nieba zaczęły spadać wielkie krople wody. Nagłe oberwanie chmury wyrwało nas z transu. Artur chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec w kierunku mojego domu.
Gdy się tam znaleźliśmy dalej padało, a my byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Ja niestety już naprawdę musiałam iść.
-Pa.-Powiedziałam.
-Pa.-Odpowiedział mi mój nowy chłopak, po czym pocałował lekko w usta.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec do domu, bo zorientowałam się, że cały czas pada. Jednak nie żałowałam tego, że wyglądam jak mokra kura.
Kiedy byłam już w domu przywitałam się z mamą i zdjąwszy buty poszłam do siebie. Na miejscu wybrałam potrzebne mi rzeczy i skierowałam się w kierunku łazienki. Umyłam się, dokładnie wysuszyłam i przebrałam, po czym ruszyłam do siebie i włączyłam laptopa. Z wielkim uśmiechem na ustach przeglądałam bez sensu jakieś stronki, aż do czasu, kiedy udałam się prosto do krainy Morfeusza.
__________________________________________________________
Oj, długo by tu pisać. ;_;
To może tak w ogromnym skrócie:
Po pierwsze-byłam przekonana, że dwa tygodnie mijają dzisiaj i jak głupia pisałam ten rozdział jak najszybciej, możecie mnie zabić za to, że nie zamieściłam go wczoraj, ale trudno, tak wyszło.
Po drugie-czekam na śmierć, bo gdy Suzi przeczyta ten rozdział, to długo sobie nie pożyję. 
:<
Po trzecie-cieszę się, że zaczęliście się logować. <3
Po czwarte-nie chcę mi się już tego numerować. D;
No więc, bardzo proszę was o sporą liczbę komentarzy i o oddanie głosu w opiniach.
Chcę po prostu poznać wasze zdanie. :)
Dziwię się, że to już 10 rozdział, a wy jeszcze to czytacie, nie spodziewałam się tego, kiedy zakładałam bloga. :D
Następny rozdział pojawi się wtedy, kiedy go napiszę.
Nie będę już sobie ustawiać, do kiedy mam go zamieścić, ponieważ to już wtedy nie jest to samo.
Pisanie sprawia mi przyjemność, nie chcę zamieniać tego w jakiś obowiązek i zmuszać się, żeby cokolwiek napisać.
Czekam na wasze opinie dotyczące tego rozdziału.
Mi osobiście niezbyt on się podoba, ale trudno, ma się prawo do lepszych i gorszych notek. ;/
Żeby już nie zwiększać mojego opóźnienia dodaję wpis bez sprawdzania błędów.
Zrobię to później, bo dzisiaj muszę się jeszcze nauczyć do szkoły.
Fajną godzinę sobie znalazłam. ;_;
Tak bardzo się dla was poświęcam, pamiętajcie! xD
To jeszcze link i spadam Birdy-Skinny love <3
A zapomniałabym, planuję w weekend zabrać się za wygląd bloga i jak ktoś ma jakiekolwiek pojęcie o bardziej zaawansowanych opcjach, to błagam o pomoc!
Jeśli uda mi się i pojawi się nowe tło, to powinna pojawić się również ankieta dotycząca tego, czy wam się ono podoba.
To już chyba na tyle.
Pozdrawiam serdecznie! :)
+Wiem, że na pewno o czymś zapomniałam! >.<

2 komentarze:

  1. Tym razem Cię oszczędzę, bo zrobiłaś tak jak ja sobie wyobrażałam xD
    Rozdział fajny, chociaż to wszystko troszku zagmatwane.
    Nie martw się, już ja Cię pogonię do pisania w następnym tygodniu :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny choć miałaś lepsze, ale każdemu zdarzają się gorsze dni :) Czekam na kolejne. Dziwię się, że myślałaś, że będziesz pisać tak długo, ponieważ bardzo ciekawie piszesz :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń