Następnego
dnia obudził mnie dźwięk SMS'a. Zerwałam się szybko i w
poszukiwaniu telefonu wywróciłam znaczną część pokoju do góry
nogami. To od Jagody:
„Wstawaj!
Jedziemy na zakupy. Za godzinę będę u ciebie. :3”
Spojrzałam
na obecną godzinę oraz na tą, która pokazywała, o której
wysłany był SMS, różnica była minimalna-5 minut. Szczerze
myślałam, że o wiele dłużej szukałam mojej komórki, ale cóż
nie mam się co nad tym tak długo rozczulać, bo zostało mało
czasu do nadejścia Jagody.
Zaczęłam
się szykować do wyjścia, czyli robiłam to, co zawsze, nic
nadzwyczajnego. Kiedy skończyłam, postanowiłam sprawdzić, ile
czasu zostało mi jeszcze do momentu wyjścia z przyjaciółką.
Spojrzałam na zegarek, a potem na godzinę wysłania SMS'a i na jego
treść. Nie wiem czemu, ale nie umiałam policzyć, ile mam jeszcze
czasu. Była to dla mnie wtedy wyższa matematyka i nie potrafiłam
się na tym skupić. Po chwili się poddałam i stwierdziłam, że
chyba za jakieś 5 minut będzie tu Jagoda, więc muszę już zejść
na dół. Chwyciłam mój plecak do ręki i tak też zrobiłam.
Gdy
tam już się znalazłam, to weszłam do przedpokoju i zaczęłam
powoli ubierać buty. Wtedy właśnie usłyszałam pukanie do drzwi,
które zaraz otworzyłam.
-Hej
kochanie.-Przywitała się brunetka.
-Siemka.-Odparłam.
-Gotowa?-Upewniła
się.
-Jak
najbardziej.-Potwierdziłam.
-To
chodź, bo się spóźnimy na autobus.
Ruszyłam
na Jagodą i powoli zaczęłyśmy się oddalać od mojego domu, w
kierunku przystanku PKS. Ona jak zawsze miała wszystko przygotowane.
To trzeba było jej zostawić, że jeśli chodzi o zakupy, to
wszystko zawsze musiało być dopięte na ostatni guzik. Punktualnie
więc stawiłyśmy się na autobus i pojechałyśmy do galerii.
Na
miejscu obeszłyśmy wszystkie sklepy, nie omijając absolutnie
żadnego. Nie muszę wyjaśniać, że zajęło to nam masę czasu,
ale było warto. Na szczęście przeceny na początku lipca jeszcze
się utrzymują, więc można było kupić więcej rzeczy, wydając
mniej pieniędzy. Najbardziej odpowiadało to Jagodzie, która była
w swoim żywiole. Niestety, kiedy nadeszła godzina 17:00, byłyśmy
zmuszone opuścić galerię i udać się z powrotem na przystanek.
Szczegółowy
plan mojej przyjaciółki, co do rozkładu dnia, znowu nas nie
zawiódł i trafiłyśmy idealnie, w sama porę na przystanek.
Wsiadłyśmy do autobusu i wykończone bieganiem po sklepach
zajęłyśmy wygodne miejsca. Wtedy właśnie usłyszałam, że ktoś
do mnie dzwoni... Gdzie jest ten głupi telefon? Znowu nie mogłam go
znaleźć, niech to licho.
Zaczęłam
przeszukiwać po kolei:plecak, potem kieszenie, następnie wszystkie
moje torby. Jak kamień w wodę! W nerwach wyjmowałam wszystkie
rzeczy, na nic się to nie zdało. Po chwili sygnał ucichł, a ja
dalej nie znalazłam mojej komórki. Zacisnęłam ręce w pięści i
przegryzłam wargę. Nie ma go, trudno.
W tym
momencie usłyszałam dźwięk SMS'a. Zdezorientowana zaczęłam
rozglądać się jeszcze raz po wszystkich torbach, gdy nagle moja
przyjaciółka zaczęła machać moją komórką tuż przed moimi
oczami.
-Ufff...-Odetchnęłam
i wyciągnęłam rękę po moją własność.
-No
chyba nie.-Zaśmiała się brunetka.-Zaraz zobaczymy, kto się tak do
ciebie dobija.
-Jagoda
oddawaj ten piekielny telefon.-Stwierdziłam twardo i zaczęłam jej
go wyrywać.
-Spokojnie
Amelko.-Zaśmiała się przyjaciółka.-Kto to tak do ciebie wypisuje.... Artur?-Zdziwiła się i otworzyła wiadomość.
Zastygła
nagle i dokładnie zaczęła analizować każde słowo SMS'a. Szkoda
tylko, że to była wiadomość do mnie, ogółem nieważne. Poddałam
się i usiadłam wygodnie na fotelu, przyglądając się przy tym
bacznie przyjaciółce.
-To
mogę już odzyskać mój telefon?-Zapytałam zirytowana.
-No
ja nie wiem. Najpierw musisz mi to wyjaśnić.-Powiedziała i
pomachała mi wyświetlaczem przed twarzą po raz kolejny
dzisiejszego dnia.
Na
ekranie komórki widniał SMS o takiej treści:
„Może
się dzisiaj spotkamy? Co powiesz na kino? Mam nadzieję, że się
zgodzisz, tęsknię.~Artur”
Przeczytałam
uważnie wiadomość. To było takie urocze. Na mojej twarzy od razu
pojawił się uśmiech.
-Halo?!
Ziemia do Amelii!-Jagoda próbowała zwrócić na mnie swoją uwagę.
-Hem?-Spojrzałam
na nią.
-No
więc, o co z tym chodzi?-Zapytała.-Czy ja o czymś nie wiem?
Jesteście razem?
-No
więc...-Zaczęłam.
-Wiedziałam.-Zaczęła
cieszyć się Jagoda.
-Cicho
bądź.-Próbowałam ją uspokoić.
-Niby
dlaczego? To jakiś sekret?-Dopytywała.-A no właśnie, czemu ja o
tym nic nie wiem? No słucham.
-Później
ci opowiem.-Stwierdziłam.
-Ejże,
ejże.-Oburzyła się Jagoda.-Mam zakładnika.-Wskazała na telefon.
-Oh
no dobrze, już ci mówię.-Powiedziałam.-Albo jednak za chwilę, bo
to nasz przystanek.-Uśmiechnęłam się i gdy Jagoda odwróciła się
w stronę okna, to zabrałam jej moją komórkę.
-Ej
no! To nie fair.-Stwierdziła.
-Chodź
i nie marudź!-Powiedziałam.
Szybko
wysiadłyśmy z autobusu i ruszyłyśmy w kierunku parku.
-Halo?
To dowiem się czegoś?-Zapytała Jagoda, kiedy usiadłyśmy na mojej
ulubionej ławeczce.
-No
już, spokojnie. Nie ciągnęłabym cie tu, gdybym nie zamierzała ci
nic powiedzieć.-Stwierdziłam.
-To
czekam.-Powiedziała.
-No
to tak. Ja i Artur od wczoraj jesteśmy razem. Nie mówiłam ci, bo
to nic poważnego. Znamy się krótko, a ja po prostu lubię spędzać
z nim czas i tyle.-Wyjaśniłam.
-Yhym.-Brunetka
przeanalizowała moją wypowiedź.-To nie zmienia faktu, że masz
chłopaka!-Wyszczerzyła się.
-Raczej
dobrego przyjaciela.-Stwierdziłam.
-Kogo
ty chcesz szukać?-Spytała retorycznie.-To twój chłopak i już!
-Niech
ci będzie.-Poddałam się.
-No i
tak ma być.-Ucieszyła się z wygranej moja przyjaciółka.-Musimy
to jakoś uczcić! Zapraszam cię na lody. -Powiedziała i pociągnęła
mnie za sobą.
Przez
najbliższą godzinę zmuszona byłam wysłuchiwać podekscytowanej
Jagody. Jeśli ktoś byłby w stanie zapamiętać chociaż połowę z
tego, co mówiła, to byłabym pod wielkim wrażeniem. Nie dała mi
nawet na minute dojść do słowa. Cały czas albo snuła jakieś
historie żywcem z telenoweli, albo zadawała pytania, na które
sama sobie szybko odpowiadała. Cała Jagoda, takiej reakcji mogłam
się spodziewać.
Ta
sytuacja pozwoliła mi jednak odpisać Arturowi.
„Dzisiaj
mam mało czasu, ale co powiesz na 20:00 przy starym dębie?”
Odpowiedź,
którą uzyskałam była twierdząca, więc może dlatego mój umysł
tak bardzo zamknął się na to, co mówiła do mnie przyjaciółka.
Nagle
ocuciły mnie słowa:
-Wiesz
co muszę już iść, ale jutro musimy się jakoś wszyscy razem
spotkać, w końcu będzie sobota.
-Tak
pewnie.-Powiedziałam.
-No
to ja coś zorganizuję, już ty się nie martw, dam ci
znać.-Uśmiechnęła się do mnie brunetka.-To do jutra.
-Do
jutra.-Pożegnałam się z nią i po chwili widziałam już tylko jej
sylwetkę zanikającą w oddali.
Siedziałam
tak jeszcze chwile, gdy nagle zorientowałam się w sytuacji.
Spojrzałam na godzinę w telefonie-19:38. Za 20 minut muszę być
przy starym dębie. Zebrałam się z miejsca i wolnym krokiem
ruszyłam na miejsce spotkania.
Kiedy
tam się znalazłam, Artur też tam był. Wyszedł mi naprzeciw i
mocno przytulił.
-Długo
czekałeś?-Spytałam.
-Tylko
chwileczkę.-Powiedział.-Chodźmy już na film, bo się spóźnimy.
-A na
co idziemy?-Zapytałam zaciekawiona.
-A to
niespodzianka.-Stwierdził z uśmiechem na twarzy.-To idziemy?
-Dobrze.-Zgodziłam
się.
Szczerze
nie spodziewałam się po nim takiego wyboru filmu. Poszliśmy na
„Gwiazd naszych wina”. Piękny film, który chyba nie wymaga
komentarza. Bardzo mi się podobał i chętnie obejrzałabym go
jeszcze ze sto razy, oczywiście w dobrym towarzystwie.
Wróciłam
do domu po 23:00. Wszyscy już dawno spali. Wzięłam szybki prysznic
i położyłam się u siebie w pokoju. Szybko odpłynęłam do krainy
marzeń.
W
sobotę rano obudziłam się około 9:30. Pierwszą czynnością było
sprawdzenie facebook'a. Jagoda nie próżnowała, moim oczom ukazała się nowa konwersacja
dotycząca dzisiejszego wyjścia. Osoby poinformowane to oczywiście
nasza cała paczka. To gdzie się dzisiaj wybieramy? Przewinęłam
kilka wiadomości w górę i moim oczom ukazała się informacja:
„Godzina 15:10 zbiórka na przystanku PKP-otwierają nowe wesołe
miasteczko! Szczegółów nie musicie znać, chyba mi ufacie.
Pozdrawiam miśki ;*”. Nadawca wiadomości jest chyba oczywisty.
Skoro
dzień mam zaplanowany, że tak powiem mimowolnie, to nie muszę się
niczym dzisiaj martwić. Wystarczy tylko, że się przyszykuję i stawię w
miarę punktualnie na przystanku. A może jednak jest sprawa, którą
powinnam załatwić-mianowicie brak kasy. Zeszłam więc na dół i
tak jak myślałam zastałam mamę w kuchni. Załatwiłam sprawę bez
najmniejszego problemu i zadowolona wróciłam do siebie. Nie zostało
mi nic tylko przeczekać do wyjścia.
O
godzinie 14:30 powoli zaczęłam się zbierać. Byłam już
maksymalnie wynudzona siedzeniem w domu i ulotnienie się z domu było
moim największym marzeniem. Ruszyłam po schodach na korytarz i
zaczęłam ubierać buty. Nagle ku mojemu zdziwieniu w drzwiach
stanął Fabian, już prawie o nim zapomniałam, musi się teraz mi
przypominać?
-Gdzie
to się koleżanka wybiera?-Zapytał.
-Nie
twoja sprawa, a poza tym nie przypominam sobie, żebym była twoją
koleżanką.-Stwierdziłam.
-Możesz
nie tak agresywnie?-Zapytał stanowczo i widać było, że nie
podobał mu się ton, jakim do niego mówię.-Postanowiłem, że
zjemy dzisiaj razem rodzinną kolację. Wolałbym, żebyś została.
-Po
pierwsze- jestem umówiona. Po drugie- nie jesteśmy rodziną. Po
trzecie- nie obchodzi mnie, co ty byś wolał. Mnie jakoś nikt o
zdanie nie pytał, kiedy się tu wprowadzałeś.-Stwierdziłam.
Wtedy
do akcji wkroczyła moja mama...
-Amelia
nie wyrażaj się proszę.-Powiedziała.-Wybacz Fabian, ona wcale tak
nie myśli.
-A
wcale, że tak myślę.-Stwierdziłam.-I tego nie zmienisz.
-Amelia,
przepraszam cię, ale będziesz musiała przełożyć swoje
plany.-Powiedziała mama.
-Niby
dlaczego? Dlatego, że on tak chce? To nie jest żaden powód. On nie
jest moim ojcem, żeby mi rozkazywać.-Warknęłam, po czym
zdenerwowana wyszłam z domu w nadziei, że jeszcze zdążę na naszą
zbiórkę.
Tak
też się stało. W mgnieniu oka znalazłam się na przystanku, gdzie
zgromadzeni byli już wszyscy. Szybko się przywitałam i weszłam
razem z całą ekipą do pociągu, który właśnie nadjechał. Po
drodze myślałam nad tym, co powiedziałam w domu. Może nie
powinnam tak reagować, ale nie będę teraz płakać nad rozlanym
mlekiem, to nie jest tego warte.
Podróż
dłużyła mi się niemiłosiernie. Rozmowa się nie kleiła i każdy
zajęty był sobą. Może nie tylko ja mam niemrawy dzień. Z moich
refleksji wyrwał mnie głos Jagody.
-No
to jesteśmy na miejscu.
Wszyscy
wstaliśmy, wysiedliśmy z pociągu i skierowaliśmy się za Jagodą,
naszą dzisiejszą przewodniczką.
Od
razu jakoś wszystkim poprawiły się humory, może przez świeże
powietrze, którego zdecydowanie brakuje w polskich środkach
lokomocji latem. W każdym razie ożywiliśmy się wszyscy, a raczej
prawie wszyscy. Kamil szedł za nami, jakby lekko przygnębiony.
-Coś
się stało?-Zaczepiłam przyjaciela.
-Nie,
nic-Odpowiedział bez przekonania.-Tylko trochę się zamyśliłem.
-Yhym.-Mruknęłam
i wtedy poczułam rękę Artura na moim ramieniu.
-Idziesz,
czy zostajesz z tyłu?-Zapytał.
-Idę.-Powiedziałam
i uśmiechnęłam się do bruneta.
Po
chwili dotarliśmy do zupełnie nowego parku rozrywki. Muszę
przyznać, że ktoś tutaj się naprawdę napracował. Wszyscy miło
razem spędziliśmy tam resztę dnia. Wykupiliśmy bilety na wszystkie
możliwe kolejki i jedyne czego brakowało to czasu, żeby to
wszystko obejść. Z żalem opuściliśmy wesołe miasteczko wraz z
godziną zamknięcia obiektu.
Ledwo
zdążyliśmy na nasz pociąg i wykończeni dotarliśmy do domów.
Ciężki, pełen emocji dzień się skończył, a w sumie to dopiero
zaczął, w końcu jest po północy. Jestem umówiona na dzisiaj z
Arturem i już nie mogę się doczekać spotkania. Chyba udzielił mi
się nastrój Jagody, którą ostatnio aż rozpiera energia. Cała
podekscytowana tym, co mnie czeka, kiedy wstanę. Położyłam się spać
i szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Nagle
obudziły mnie jakieś hałasy nadchodzące z kuchni. Która
jest godzina, że mnie tak perfidnie budzą? Sięgnęłam pod poduszkę w
poszukiwaniu telefonu, wyciągnęłam go i odblokowałam ekran, była
12:30...Artur! Wyskoczyłam szybko z łóżka i zaczęłam w
pośpiechu się szykować do wyjścia. Jak ja mogłam tak długo
spać? Inne pytanie-jak ja mogłam zapomnieć nastawić budzik?!
Jestem zła sama na siebie.
Chaotycznie
wykonałam wszystkie niezbędne czynności i kiedy stwierdziłam, że
jestem w miarę ogarnięta, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i
zbiegłam pospiesznie na dół.
-A ty
dokąd znowu?-Zapytała mama gniewnie, kiedy zaczęłam ubierać
buty.
-Zaspałam,
jestem umówiona, przepraszam, to ostatni raz, obiecuję.-Rzuciłam
szybko w jej stronę i wybiegłam z domu.
Szybkim
krokiem, prawie biegnąc, ruszyłam do parku. To chyba najszybszy
poranek, a raczej południe, w moim życiu. Gdy dotarłam na miejsce,
zobaczyłam Artura siedzącego na ławce. -Zgadnij kto?-Zasłoniłam
mu oczy.
-Amelia?
Już myślałem, że nie przyjdziesz.-Przyznał.
-Przepraszam
za spóźnienie, nie wyrobiłam się.-Powiedziałam ze skruchą i
pocałowałam go w policzek.
-Za
taką nagrodę mogę codziennie tutaj na ciebie czekać.-Zażartował.
-Bardzo
zabawne.-Stwierdziłam sarkastycznie.-Idziemy się przejść?
-Pewnie.-Odpowiedział
i chwycił mnie za rękę.
Chodziliśmy
tak po parku i rozmawialiśmy ze sobą gdzieś ponad godzinę. Jak ja
cholernie lubię spędzać z nim czas, kiedy patrzy na mnie tak,
jakbym była jedyną osobą na calutkim świecie. Może właśnie
taką osobą dla niego jestem...? Skarciłam się w myślach. Zaczynam mieć myśli jak z jakiejś
telenoweli, chyba za dużo czasu spędziłam ostatnio z Jagodą.
Spacer
przerwał nam sygnał SMS'a. To do mnie, od Kamila:
„Przyjdź, proszę, to ważne.”
Wiedziałam,
że coś się z nim dzieje. Muszę do niego iść.
-Artur
przepraszam cie, ale chyba Kamil mnie potrzebuje. Wczoraj był taki
jakiś nie swój, a teraz do mnie napisał. Przez ostatnie kilka dni
trochę go zaniedbywałam i nie wiem, o co może chodzić? Będziesz
zły jak pójdę?-Zapytałam szybko, lekko obawiając się jego
reakcji.
-Skądże,
przecież to twój przyjaciel, idź.-Powiedział z uśmiechem na
twarzy i mnie przytulił.
Takiej
odpowiedzi się nie spodziewałam z jego strony, zaskoczył mnie.
Szybko jednak opuściłam mojego chłopaka i poszłam do domu Kamila.
Znalazłam się tam tak szybko jak mogłam, bo ciekawa byłam, o co
może chodzić, zapukałam do drzwi, które szybko otworzył mi
Kamil.
-Dzięki,
że jesteś.-Powiedział.
-Nie
ma za co?-Stwierdziłam.-To co jest tak ważne?
-Chodź
może do salonu to pogadamy.-Zaproponował.
Szybko
skierował się w stronę salonu, a ja poszłam za nim. Kiedy tam
byłam to oparłam się o ścianę, gdyż nie miałam ochoty siadać.
Spojrzałam na przyjaciela wyczekując tego, co powie.
-Słuchaj
Amelia. Czy miałaś kiedyś tak, że bardzo chciałaś coś zrobić,
ale bałaś się reakcji drugiej osoby, bo bardzo ci na niej
zależy?-Zapytał.
-Pewnie,
że tak i to wiele razy.-Oznajmiłam.
Wtedy
blondyn wstał i spojrzał na mnie dziwnie, nastała chwila ciszy.
-Amelia
ja się chyba zakochałem.-Powiedział po chwili.
-W
kim? Opowiadaj.-Rzuciłam zadowolona z takiej nowiny.
Kamil
podszedł do mnie jeszcze bliżej i przyparł mnie do ściany, po
czym mocno pocałował. Nie wiedziałam w sumie, co się dzieje,
kiedy nagle wyszeptał mi do ucha.
-W
tobie Amelia. Kocham cię, przepraszam...
_________________________________________________________
Witajcie po miesięcznej nieobecności.
Bardzo was przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale rozdział bardzo mi się podoba, więc mam nadzieję, że było warto.
Mam dla was moc emocji w następnych częściach, więc szykujcie się, bo będzie się trochę działo.
Liczę na sporo komentarzy lub chociaż opinii na shoutbox'ie. :D
Dziękuję za udział w ankietach.
A no właśnie...
Macie jakieś większe zastrzeżenia co do wyglądu bloga?
Dobrze wam się go czyta?
Jeśli nie to postaram to się zmienić, tylko musicie pisać, bo nie jestem medium.
Niedawno zmieniłam też wygląd na stronce "One shots", trochę mniej się narobiłam, bo użyłam gotowego szablonu, więc mniej bawiłam się w css.
Co do samego posta, to jak już wspomniałam, bardzo mi się podoba.
Wyszedł całkiem długi i zawarłam w nim to, co chciałam, może dlatego jest troszeczkę chaotyczny...
Tylko ten odstęp czasowy między częściami mi się nie podoba.
Chciałabym pisać częściej, ale mam za dużo nauki i niestety z biegiem czasu będę jej mieć tylko coraz więcej, co oznacza mniejszą ilość czasu. :/
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział.
Trzymajcie kciuki, żeby jak najszybciej, a do tego czasu cieszcie się tym, co macie.
Dodaje jeszcze linka:Please don't say you love me ;c
Piszcie jakieś propozycje, co ma się dziać dalej w życiu Amelii, może skorzystam. ;)
Chyba, że wolicie przeczytać teraz jakiegoś one shota?
Czekam na to, co ciekawego mi tutaj napiszecie. ^^
Pozdrawiam!
+Chciałam dodać ten rozdział jutro, bo dzisiaj już strasznie późno, ale nie mogę się powstrzymać! Błędy sprawdzę później. :)
Bardzo bardzo mi się podoba w końcu jest KaAm <33333333333333
OdpowiedzUsuńWygląd bloga genialny. Tylko pisze się to nie fair a nie to nie fer XD
Mam nadzieję na jeszcze więcej KaAm <333333
Zadowoliłam fankę KaAm cieszę się bardzo xD
Usuń+to nie "fer" było specjalnie, bo tak mi się podoba i chciałam, żeby mniej kumaci ludzie załapali, więc...tak ;3
Głupku trzeba pisać poprawnie
UsuńDobrze, niech ci będzie... przy okazji sprawdzania błędów to poprawiłam, ale jest mi smutno, bo ja tak kochałam to "fer" :C
Usuń