wtorek, 14 października 2014

Część 11, "Przyjdź, proszę, to ważne."

Następnego dnia obudził mnie dźwięk SMS'a. Zerwałam się szybko i w poszukiwaniu telefonu wywróciłam znaczną część pokoju do góry nogami. To od Jagody:
Wstawaj! Jedziemy na zakupy. Za godzinę będę u ciebie. :3”
Spojrzałam na obecną godzinę oraz na tą, która pokazywała, o której wysłany był SMS, różnica była minimalna-5 minut. Szczerze myślałam, że o wiele dłużej szukałam mojej komórki, ale cóż nie mam się co nad tym tak długo rozczulać, bo zostało mało czasu do nadejścia Jagody.
Zaczęłam się szykować do wyjścia, czyli robiłam to, co zawsze, nic nadzwyczajnego. Kiedy skończyłam, postanowiłam sprawdzić, ile czasu zostało mi jeszcze do momentu wyjścia z przyjaciółką. Spojrzałam na zegarek, a potem na godzinę wysłania SMS'a i na jego treść. Nie wiem czemu, ale nie umiałam policzyć, ile mam jeszcze czasu. Była to dla mnie wtedy wyższa matematyka i nie potrafiłam się na tym skupić. Po chwili się poddałam i stwierdziłam, że chyba za jakieś 5 minut będzie tu Jagoda, więc muszę już zejść na dół. Chwyciłam mój plecak do ręki i tak też zrobiłam.
Gdy tam już się znalazłam, to weszłam do przedpokoju i zaczęłam powoli ubierać buty. Wtedy właśnie usłyszałam pukanie do drzwi, które zaraz otworzyłam.
-Hej kochanie.-Przywitała się brunetka.
-Siemka.-Odparłam.
-Gotowa?-Upewniła się.
-Jak najbardziej.-Potwierdziłam.
-To chodź, bo się spóźnimy na autobus.
Ruszyłam na Jagodą i powoli zaczęłyśmy się oddalać od mojego domu, w kierunku przystanku PKS. Ona jak zawsze miała wszystko przygotowane. To trzeba było jej zostawić, że jeśli chodzi o zakupy, to wszystko zawsze musiało być dopięte na ostatni guzik. Punktualnie więc stawiłyśmy się na autobus i pojechałyśmy do galerii.
Na miejscu obeszłyśmy wszystkie sklepy, nie omijając absolutnie żadnego. Nie muszę wyjaśniać, że zajęło to nam masę czasu, ale było warto. Na szczęście przeceny na początku lipca jeszcze się utrzymują, więc można było kupić więcej rzeczy, wydając mniej pieniędzy. Najbardziej odpowiadało to Jagodzie, która była w swoim żywiole. Niestety, kiedy nadeszła godzina 17:00, byłyśmy zmuszone opuścić galerię i udać się z powrotem na przystanek.
Szczegółowy plan mojej przyjaciółki, co do rozkładu dnia, znowu nas nie zawiódł i trafiłyśmy idealnie, w sama porę na przystanek. Wsiadłyśmy do autobusu i wykończone bieganiem po sklepach zajęłyśmy wygodne miejsca. Wtedy właśnie usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni... Gdzie jest ten głupi telefon? Znowu nie mogłam go znaleźć, niech to licho.
Zaczęłam przeszukiwać po kolei:plecak, potem kieszenie, następnie wszystkie moje torby. Jak kamień w wodę! W nerwach wyjmowałam wszystkie rzeczy, na nic się to nie zdało. Po chwili sygnał ucichł, a ja dalej nie znalazłam mojej komórki. Zacisnęłam ręce w pięści i przegryzłam wargę. Nie ma go, trudno.
W tym momencie usłyszałam dźwięk SMS'a. Zdezorientowana zaczęłam rozglądać się jeszcze raz po wszystkich torbach, gdy nagle moja przyjaciółka zaczęła machać moją komórką tuż przed moimi oczami.
-Ufff...-Odetchnęłam i wyciągnęłam rękę po moją własność.
-No chyba nie.-Zaśmiała się brunetka.-Zaraz zobaczymy, kto się tak do ciebie dobija.
-Jagoda oddawaj ten piekielny telefon.-Stwierdziłam twardo i zaczęłam jej go wyrywać.
-Spokojnie Amelko.-Zaśmiała się przyjaciółka.-Kto to tak do ciebie wypisuje.... Artur?-Zdziwiła się i otworzyła wiadomość.
Zastygła nagle i dokładnie zaczęła analizować każde słowo SMS'a. Szkoda tylko, że to była wiadomość do mnie, ogółem nieważne. Poddałam się i usiadłam wygodnie na fotelu, przyglądając się przy tym bacznie przyjaciółce.
-To mogę już odzyskać mój telefon?-Zapytałam zirytowana.
-No ja nie wiem. Najpierw musisz mi to wyjaśnić.-Powiedziała i pomachała mi wyświetlaczem przed twarzą po raz kolejny dzisiejszego dnia.
Na ekranie komórki widniał SMS o takiej treści:
Może się dzisiaj spotkamy? Co powiesz na kino? Mam nadzieję, że się zgodzisz, tęsknię.~Artur”
Przeczytałam uważnie wiadomość. To było takie urocze. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
-Halo?! Ziemia do Amelii!-Jagoda próbowała zwrócić na mnie swoją uwagę.
-Hem?-Spojrzałam na nią.
-No więc, o co z tym chodzi?-Zapytała.-Czy ja o czymś nie wiem? Jesteście razem?
-No więc...-Zaczęłam.
-Wiedziałam.-Zaczęła cieszyć się Jagoda.
-Cicho bądź.-Próbowałam ją uspokoić.
-Niby dlaczego? To jakiś sekret?-Dopytywała.-A no właśnie, czemu ja o tym nic nie wiem? No słucham.
-Później ci opowiem.-Stwierdziłam.
-Ejże, ejże.-Oburzyła się Jagoda.-Mam zakładnika.-Wskazała na telefon.
-Oh no dobrze, już ci mówię.-Powiedziałam.-Albo jednak za chwilę, bo to nasz przystanek.-Uśmiechnęłam się i gdy Jagoda odwróciła się w stronę okna, to zabrałam jej moją komórkę.
-Ej no! To nie fair.-Stwierdziła.
-Chodź i nie marudź!-Powiedziałam.
Szybko wysiadłyśmy z autobusu i ruszyłyśmy w kierunku parku.
-Halo? To dowiem się czegoś?-Zapytała Jagoda, kiedy usiadłyśmy na mojej ulubionej ławeczce.
-No już, spokojnie. Nie ciągnęłabym cie tu, gdybym nie zamierzała ci nic powiedzieć.-Stwierdziłam.
-To czekam.-Powiedziała.
-No to tak. Ja i Artur od wczoraj jesteśmy razem. Nie mówiłam ci, bo to nic poważnego. Znamy się krótko, a ja po prostu lubię spędzać z nim czas i tyle.-Wyjaśniłam.
-Yhym.-Brunetka przeanalizowała moją wypowiedź.-To nie zmienia faktu, że masz chłopaka!-Wyszczerzyła się.
-Raczej dobrego przyjaciela.-Stwierdziłam.
-Kogo ty chcesz szukać?-Spytała retorycznie.-To twój chłopak i już!
-Niech ci będzie.-Poddałam się.
-No i tak ma być.-Ucieszyła się z wygranej moja przyjaciółka.-Musimy to jakoś uczcić! Zapraszam cię na lody. -Powiedziała i pociągnęła mnie za sobą.
Przez najbliższą godzinę zmuszona byłam wysłuchiwać podekscytowanej Jagody. Jeśli ktoś byłby w stanie zapamiętać chociaż połowę z tego, co mówiła, to byłabym pod wielkim wrażeniem. Nie dała mi nawet na minute dojść do słowa. Cały czas albo snuła jakieś historie żywcem z telenoweli, albo zadawała pytania, na które sama sobie szybko odpowiadała. Cała Jagoda, takiej reakcji mogłam się spodziewać.
Ta sytuacja pozwoliła mi jednak odpisać Arturowi.
Dzisiaj mam mało czasu, ale co powiesz na 20:00 przy starym dębie?”
Odpowiedź, którą uzyskałam była twierdząca, więc może dlatego mój umysł tak bardzo zamknął się na to, co mówiła do mnie przyjaciółka.
Nagle ocuciły mnie słowa:
-Wiesz co muszę już iść, ale jutro musimy się jakoś wszyscy razem spotkać, w końcu będzie sobota.
-Tak pewnie.-Powiedziałam.
-No to ja coś zorganizuję, już ty się nie martw, dam ci znać.-Uśmiechnęła się do mnie brunetka.-To do jutra.
-Do jutra.-Pożegnałam się z nią i po chwili widziałam już tylko jej sylwetkę zanikającą w oddali.
Siedziałam tak jeszcze chwile, gdy nagle zorientowałam się w sytuacji. Spojrzałam na godzinę w telefonie-19:38. Za 20 minut muszę być przy starym dębie. Zebrałam się z miejsca i wolnym krokiem ruszyłam na miejsce spotkania.
Kiedy tam się znalazłam, Artur też tam był. Wyszedł mi naprzeciw i mocno przytulił.
-Długo czekałeś?-Spytałam.
-Tylko chwileczkę.-Powiedział.-Chodźmy już na film, bo się spóźnimy.
-A na co idziemy?-Zapytałam zaciekawiona.
-A to niespodzianka.-Stwierdził z uśmiechem na twarzy.-To idziemy?
-Dobrze.-Zgodziłam się.
Szczerze nie spodziewałam się po nim takiego wyboru filmu. Poszliśmy na „Gwiazd naszych wina”. Piękny film, który chyba nie wymaga komentarza. Bardzo mi się podobał i chętnie obejrzałabym go jeszcze ze sto razy, oczywiście w dobrym towarzystwie.
Wróciłam do domu po 23:00. Wszyscy już dawno spali. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się u siebie w pokoju. Szybko odpłynęłam do krainy marzeń.
W sobotę rano obudziłam się około 9:30. Pierwszą czynnością było sprawdzenie facebook'a. Jagoda nie próżnowała, moim oczom ukazała się nowa konwersacja dotycząca dzisiejszego wyjścia. Osoby poinformowane to oczywiście nasza cała paczka. To gdzie się dzisiaj wybieramy? Przewinęłam kilka wiadomości w górę i moim oczom ukazała się informacja: „Godzina 15:10 zbiórka na przystanku PKP-otwierają nowe wesołe miasteczko! Szczegółów nie musicie znać, chyba mi ufacie. Pozdrawiam miśki ;*”. Nadawca wiadomości jest chyba oczywisty.
Skoro dzień mam zaplanowany, że tak powiem mimowolnie, to nie muszę się niczym dzisiaj martwić. Wystarczy tylko, że się przyszykuję i stawię w miarę punktualnie na przystanku. A może jednak jest sprawa, którą powinnam załatwić-mianowicie brak kasy. Zeszłam więc na dół i tak jak myślałam zastałam mamę w kuchni. Załatwiłam sprawę bez najmniejszego problemu i zadowolona wróciłam do siebie. Nie zostało mi nic tylko przeczekać do wyjścia.
O godzinie 14:30 powoli zaczęłam się zbierać. Byłam już maksymalnie wynudzona siedzeniem w domu i ulotnienie się z domu było moim największym marzeniem. Ruszyłam po schodach na korytarz i zaczęłam ubierać buty. Nagle ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stanął Fabian, już prawie o nim zapomniałam, musi się teraz mi przypominać?
-Gdzie to się koleżanka wybiera?-Zapytał.
-Nie twoja sprawa, a poza tym nie przypominam sobie, żebym była twoją koleżanką.-Stwierdziłam.
-Możesz nie tak agresywnie?-Zapytał stanowczo i widać było, że nie podobał mu się ton, jakim do niego mówię.-Postanowiłem, że zjemy dzisiaj razem rodzinną kolację. Wolałbym, żebyś została.
-Po pierwsze- jestem umówiona. Po drugie- nie jesteśmy rodziną. Po trzecie- nie obchodzi mnie, co ty byś wolał. Mnie jakoś nikt o zdanie nie pytał, kiedy się tu wprowadzałeś.-Stwierdziłam.
Wtedy do akcji wkroczyła moja mama...
-Amelia nie wyrażaj się proszę.-Powiedziała.-Wybacz Fabian, ona wcale tak nie myśli.
-A wcale, że tak myślę.-Stwierdziłam.-I tego nie zmienisz.
-Amelia, przepraszam cię, ale będziesz musiała przełożyć swoje plany.-Powiedziała mama.
-Niby dlaczego? Dlatego, że on tak chce? To nie jest żaden powód. On nie jest moim ojcem, żeby mi rozkazywać.-Warknęłam, po czym zdenerwowana wyszłam z domu w nadziei, że jeszcze zdążę na naszą zbiórkę.
Tak też się stało. W mgnieniu oka znalazłam się na przystanku, gdzie zgromadzeni byli już wszyscy. Szybko się przywitałam i weszłam razem z całą ekipą do pociągu, który właśnie nadjechał. Po drodze myślałam nad tym, co powiedziałam w domu. Może nie powinnam tak reagować, ale nie będę teraz płakać nad rozlanym mlekiem, to nie jest tego warte.
Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie. Rozmowa się nie kleiła i każdy zajęty był sobą. Może nie tylko ja mam niemrawy dzień. Z moich refleksji wyrwał mnie głos Jagody.
-No to jesteśmy na miejscu.
Wszyscy wstaliśmy, wysiedliśmy z pociągu i skierowaliśmy się za Jagodą, naszą dzisiejszą przewodniczką.
Od razu jakoś wszystkim poprawiły się humory, może przez świeże powietrze, którego zdecydowanie brakuje w polskich środkach lokomocji latem. W każdym razie ożywiliśmy się wszyscy, a raczej prawie wszyscy. Kamil szedł za nami, jakby lekko przygnębiony.
-Coś się stało?-Zaczepiłam przyjaciela.
-Nie, nic-Odpowiedział bez przekonania.-Tylko trochę się zamyśliłem.
-Yhym.-Mruknęłam i wtedy poczułam rękę Artura na moim ramieniu.
-Idziesz, czy zostajesz z tyłu?-Zapytał.
-Idę.-Powiedziałam i uśmiechnęłam się do bruneta.
Po chwili dotarliśmy do zupełnie nowego parku rozrywki. Muszę przyznać, że ktoś tutaj się naprawdę napracował. Wszyscy miło razem spędziliśmy tam resztę dnia. Wykupiliśmy bilety na wszystkie możliwe kolejki i jedyne czego brakowało to czasu, żeby to wszystko obejść. Z żalem opuściliśmy wesołe miasteczko wraz z godziną zamknięcia obiektu.
Ledwo zdążyliśmy na nasz pociąg i wykończeni dotarliśmy do domów. Ciężki, pełen emocji dzień się skończył, a w sumie to dopiero zaczął, w końcu jest po północy. Jestem umówiona na dzisiaj z Arturem i już nie mogę się doczekać spotkania. Chyba udzielił mi się nastrój Jagody, którą ostatnio aż rozpiera energia. Cała podekscytowana tym, co mnie czeka, kiedy wstanę. Położyłam się spać i szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Nagle obudziły mnie jakieś hałasy nadchodzące z kuchni. Która jest godzina, że mnie tak perfidnie budzą? Sięgnęłam pod poduszkę w poszukiwaniu telefonu, wyciągnęłam go i odblokowałam ekran, była 12:30...Artur! Wyskoczyłam szybko z łóżka i zaczęłam w pośpiechu się szykować do wyjścia. Jak ja mogłam tak długo spać? Inne pytanie-jak ja mogłam zapomnieć nastawić budzik?! Jestem zła sama na siebie.
Chaotycznie wykonałam wszystkie niezbędne czynności i kiedy stwierdziłam, że jestem w miarę ogarnięta, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i zbiegłam pospiesznie na dół.
-A ty dokąd znowu?-Zapytała mama gniewnie, kiedy zaczęłam ubierać buty.
-Zaspałam, jestem umówiona, przepraszam, to ostatni raz, obiecuję.-Rzuciłam szybko w jej stronę i wybiegłam z domu.
Szybkim krokiem, prawie biegnąc, ruszyłam do parku. To chyba najszybszy poranek, a raczej południe, w moim życiu. Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam Artura siedzącego na ławce.                                                                                                               -Zgadnij kto?-Zasłoniłam mu oczy.
-Amelia? Już myślałem, że nie przyjdziesz.-Przyznał.
-Przepraszam za spóźnienie, nie wyrobiłam się.-Powiedziałam ze skruchą i pocałowałam go w policzek.
-Za taką nagrodę mogę codziennie tutaj na ciebie czekać.-Zażartował.
-Bardzo zabawne.-Stwierdziłam sarkastycznie.-Idziemy się przejść?
-Pewnie.-Odpowiedział i chwycił mnie za rękę.
Chodziliśmy tak po parku i rozmawialiśmy ze sobą gdzieś ponad godzinę. Jak ja cholernie lubię spędzać z nim czas, kiedy patrzy na mnie tak, jakbym była jedyną osobą na calutkim świecie. Może właśnie taką osobą dla niego jestem...? Skarciłam się w myślach. Zaczynam mieć myśli jak z jakiejś telenoweli, chyba za dużo czasu spędziłam ostatnio z Jagodą.
Spacer przerwał nam sygnał SMS'a. To do mnie, od Kamila:
Przyjdź, proszę, to ważne.”
Wiedziałam, że coś się z nim dzieje. Muszę do niego iść.
-Artur przepraszam cie, ale chyba Kamil mnie potrzebuje. Wczoraj był taki jakiś nie swój, a teraz do mnie napisał. Przez ostatnie kilka dni trochę go zaniedbywałam i nie wiem, o co może chodzić? Będziesz zły jak pójdę?-Zapytałam szybko, lekko obawiając się jego reakcji.
-Skądże, przecież to twój przyjaciel, idź.-Powiedział z uśmiechem na twarzy i mnie przytulił.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam z jego strony, zaskoczył mnie. Szybko jednak opuściłam mojego chłopaka i poszłam do domu Kamila. Znalazłam się tam tak szybko jak mogłam, bo ciekawa byłam, o co może chodzić, zapukałam do drzwi, które szybko otworzył mi Kamil.
-Dzięki, że jesteś.-Powiedział.
-Nie ma za co?-Stwierdziłam.-To co jest tak ważne?
-Chodź może do salonu to pogadamy.-Zaproponował.
Szybko skierował się w stronę salonu, a ja poszłam za nim. Kiedy tam byłam to oparłam się o ścianę, gdyż nie miałam ochoty siadać. Spojrzałam na przyjaciela wyczekując tego, co powie.
-Słuchaj Amelia. Czy miałaś kiedyś tak, że bardzo chciałaś coś zrobić, ale bałaś się reakcji drugiej osoby, bo bardzo ci na niej zależy?-Zapytał.
-Pewnie, że tak i to wiele razy.-Oznajmiłam.
Wtedy blondyn wstał i spojrzał na mnie dziwnie, nastała chwila ciszy.
-Amelia ja się chyba zakochałem.-Powiedział po chwili.
-W kim? Opowiadaj.-Rzuciłam zadowolona z takiej nowiny.
Kamil podszedł do mnie jeszcze bliżej i przyparł mnie do ściany, po czym mocno pocałował. Nie wiedziałam w sumie, co się dzieje, kiedy nagle wyszeptał mi do ucha.
-W tobie Amelia. Kocham cię, przepraszam...
_________________________________________________________
Witajcie po miesięcznej nieobecności.
Bardzo was przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale rozdział bardzo mi się podoba, więc mam nadzieję, że było warto.
Mam dla was moc emocji w następnych częściach, więc szykujcie się, bo będzie się trochę działo.
Liczę na sporo komentarzy lub chociaż opinii na shoutbox'ie. :D
Dziękuję za udział w ankietach.
A no właśnie...
Macie jakieś większe zastrzeżenia co do wyglądu bloga?
Dobrze wam się go czyta?
Jeśli nie to postaram to się zmienić, tylko musicie pisać, bo nie jestem medium.
Niedawno zmieniłam też wygląd na stronce "One shots", trochę mniej się narobiłam, bo użyłam gotowego szablonu, więc mniej bawiłam się w css.
Co do samego posta, to jak już wspomniałam, bardzo mi się podoba.
Wyszedł całkiem długi i zawarłam w nim to, co chciałam, może dlatego jest troszeczkę chaotyczny...
Tylko ten odstęp czasowy między częściami mi się nie podoba.
Chciałabym pisać częściej, ale mam za dużo nauki i niestety z biegiem czasu będę jej mieć tylko coraz więcej, co oznacza mniejszą ilość czasu. :/
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział.
Trzymajcie kciuki, żeby jak najszybciej, a do tego czasu cieszcie się tym, co macie.
Dodaje jeszcze linka:Please don't say you love me ;c
Piszcie jakieś propozycje, co ma się dziać dalej w życiu Amelii, może skorzystam. ;)
Chyba, że wolicie przeczytać teraz jakiegoś one shota?
Czekam na to, co ciekawego mi tutaj napiszecie. ^^
Pozdrawiam!
+Chciałam dodać ten rozdział jutro, bo dzisiaj już strasznie późno, ale nie mogę się powstrzymać! Błędy sprawdzę później. :)

4 komentarze:

  1. Bardzo bardzo mi się podoba w końcu jest KaAm <33333333333333
    Wygląd bloga genialny. Tylko pisze się to nie fair a nie to nie fer XD
    Mam nadzieję na jeszcze więcej KaAm <333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadowoliłam fankę KaAm cieszę się bardzo xD
      +to nie "fer" było specjalnie, bo tak mi się podoba i chciałam, żeby mniej kumaci ludzie załapali, więc...tak ;3

      Usuń
    2. Głupku trzeba pisać poprawnie

      Usuń
    3. Dobrze, niech ci będzie... przy okazji sprawdzania błędów to poprawiłam, ale jest mi smutno, bo ja tak kochałam to "fer" :C

      Usuń